Agnieszka Skomorow pisze:
Za starych dobrych czasów było tak: Agniesiu, córciu, trzeba wstawać, już 6.30... - ciepłym głosem budziła mnie mamusia. Zawsze przynosiła mi kubek herbaty z cytryną, którą wypijałam jednym tchem. Mama śmiała się ze mnie i mówiła "gdzieś ty była w nocy, znowu masz kaca"... Później miałam podane śniadanie do łóżka. A to jajeczko z majonezem, a to paróweczka na ciepło.
Moją ulubioną potrawą na śniadanie były kolorowe kanapki: z wędliną, żółtym serem, ogórkiem, pomidorem. Normalnie niebo w gębie. Potem była toaleta, mycie i ubieranie się. Jak byłam w toalecie, mama sprzątała łóżko. We wszystkim, poza toaletą i myciem, mama mi pomagała, żeby było szybciej. Z jednej strony to się jej nie dziwię, bo chciała wyjść spokojnie do pracy wiedząc, że jestem gotowa do wyjazdu do WTZ. Jednak z drugiej strony to mnie rozpuściła jak dziadowski bicz.
Gdy mama wychodziła do pracy miałam tylko jedno zadanie: ubrać się w kurtkę i czekać na busa. Dobrze miałam, co?
Ale moja mama zmarła, a ja zamieszkałam sama. Teraz moje życie wygląda inaczej. Nastawiam sobie budzik na godzinę 4.45, żeby się dobrze rozbudzić do 5.
Więcej czytaj w ITS z 3 stycznia
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?