Mieszkańcy osiedla Bajkowa w Skierniewicach zwarli szeregi i zaprotestowali przeciwko inwestycji mieszkaniowej, planowanej na terenach leśnych w pobliżu ich miejsca zamieszkania. Obawiają się, że inwestor wytnie drzewa, przez co nastąpi dewastacja ekosystemu leśnego.
- Dowiedzieliśmy się, że ma powstać kolejne osiedle i chcemy dmuchać na zimne, aby mieć pewność, że nie powtórzy się sytuacja sprzed kilku lat, kiedy to przed budową osiedla "Pod Borem" wycięto kawał lasu - tłumaczy Bogusława Lewandowska, jedna z najbardziej aktywnych wśród protestujących.
W ubiegłym tygodniu mieszkańcy osiedla Bajkowa spotkali się z przedstawicielami władz miasta oraz Janem Dziedzicem, planującym budowę nowego osiedla na gruncie o powierzchni ponad 15 ha. - Nie zamierzam przeprowadzić zakrojonej na szeroką skalę wycinki lasu. Będzie to raczej trzebierz, co oznacza, że padną tylko te drzewa, które zajmują miejsca pod budowę domów - uspokajał Jan Dziedzic.
Nie przekonało to niezadowolonych z inwestycji mieszkańców, ponieważ - jak poinformował Jan Dziedzic - na planowanym osiedlu mają stanąć 183 domy. Ich zdaniem, to wystarczająco dużo, aby wyciąć kawał lasu, na co nie chcą się zgodzić.
- Plan zagospodarowania przestrzennego tego rejonu przewiduje tam budownictwo mieszkaniowe. Ale ja pójdę na rękę i odstąpię kawałek lasu. Jeśli ktoś ma ochotę, to proszę bardzo - zaproponował Jan Dziedzic, co zebrani przyjęli jako żart. Uczestników spotkania interesowało również, czy osiedle będzie miało charakter zamknięty.
- Nie chcielibyśmy, aby odcięło nas od dostępu do lasu, z którego często korzystamy rekreacyjnie - tłumaczyli. Jan Dziedzic zapewnił, że nie zamierza go grodzić. - Poszczególne posesje zapewne zostaną ogrodzone, ale całości nie zamierzamy zamykać. Po zakończeniu inwestycji wszystkie drogi wewnętrzne będą przekazane miastu, staną się zatem drogami publicznymi, z których korzystać może każdy - przekonywał. Mieszkańcy obawiali się również samego procesu realizacji inwestycji. - Którędy będą jeździć ciężarówki dostarczające materiały na budowę? - dopytywał jeden z nich.
- Nie życzymy sobie, aby kurz z drogi utrudniał nam życie. Tym bardziej, że drogi osiedlowe nie są przystosowane do takiego tonażu, zostaną więc zdewastowane. - Jakoś te ciężarówki będą musiały jednak dojechać na budowę. Może władze miasta pomogą rozwiązać problem - odparł Dziedzic. - Najprawdopodobniej zajmie się tym komisja ruchu drogowego - oznajmił wiceprezydent Piotr Łyżeń.
Według Bogusławy Lewandowskiej, inwestycja nie powinna się rozpocząć bez wcześniejszego opracowania raportu jej oddziaływania na środowisko. - Chcielibyśmy mieć wgląd do tego raportu i możliwość wniesienia ewentualnych uwag i zastrzeżeń - zaznaczyła. - W tym przypadku taki raport nie jest obligatoryjny - zawyrokował Piotr Zawadzki, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska skierniewickiego Urzędu Miasta.
Z taką opinią nie zgadza się Bogusława Lewandowska, która ma też wątpliwości, co do samej lokalizacji osiedla. - Przecież znajduje się ono w otulinie Bolimowskiego Parku Krajobrazowego, co daje pewne ograniczenia - dowodzi. - Trudno mi stwierdzić, czy planowane osiedle znajdzie się w otulinie, musiałbym to sprawdzić. Ale nawet jeśli się znajduje, to otulina nie jest kategorią ochronną. Oznacza to, że możemy co najwyżej wnioskować, prosić, ewentualnie prowadzić negocjacje odnośnie spełnienia pewnych warunków - wyjaśnia Stanisław Pytliński, dyrektor BPK.
Jan Dziedzic zamierza prowadzić inwestycję na przestrzeni 10 lat. - Mam świadomość, że rynek mieszkaniowy w tej chwili nie jest przygotowany na taką inwestycję po stronie popytu. Ale jestem przekonany, że w przyszłości to się zmieni - mówi. Chce ją rozpocząć w przyszłym roku.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?