Nie chcą kupować lokali komunalnych

Jeszcze 4-5 lat temu z zasobów komunalnych ubywało rocznie około 25 mieszkań, odkupowanych przez najemców. Potem, przede wszystkim ze względu na zwyżkujące ceny, sprzedaż spadła do kilku rocznie.

W tym roku prezydent podpisał umowy notarialne z 4 nabywcami lokali mieszkalnych, a kolejne cztery sprawy są rozpatrywane.
- Dwie z nich będą w październiku i listopadzie zakończone podpisaniem aktów notarialnych, zaś kolejne dwa lokale będą wyceniane przez rzeczoznawcę majątkowego - informuje Anna Wolińska, rzecznik ratusza.

Zasady i warunki sprzedaży mieszkań na rzecz najemców wynikają z uchwały podjętej przez skierniewickich radnych w listopadzie 2007 roku.
Z kolei zachętą do wykupu jest bonifikata w wysokości 50 procent (do 2001 roku bonifikata wynosiła 30 proc.) od ustalonej przez rzeczoznawcy ceny lokalu, ale pod warunkiem wpłaty pieniędzy nie później niż na trzy dni przed wyznaczonym terminem zawarcia umowy.

Średnia cena mieszkania komunalnego kupionego z bonifikatą jest kilkakrotnie niższa od ceny rynkowej. Aby ograniczyć spekulację, nabywca lokalu nie może go sprzedać przed upływem 5 lat. Jeśli to zrobi, musi zwrócić bonifikatę.
Mimo to bonifikata przestała kusić potencjalnych nabywców ze względu na zwyżkujące ceny i już w 2008 miasto sprzedało tylko 13 mieszkań, a rok później - 10. Przed rokiem zdawało się, że zainteresowanie wzrosło, bo pod młotek poszło kolejnych 16 lokali, ale kryzys zniechęcił do takich inwestycji. Samorząd nie zamierza jednak uatrakcyjniać bonifikaty.
- Wprawdzie przed rokiem radni rozważali nawet taką możliwość, ale stwierdzono, że jednak nie ma takiej potrzeby i bonifikata pozostała na poziomie 50 procent - mówi Anna Wolińska.

W ciągu ostatnich 10 lat miasto sprzedało już prawie 200 mieszkań. Do sprzedaży pozostaje jeszcze 926 lokali w komunalnych budynkach wielorodzinnych. Ale nie we wszystkich. Decyzją radnych, w 2007 roku z możliwości sprzedaży mieszkań wyłączono blok przy ulicy Jagiellońskiej 8/16 (choć wcześniej sprzedano tam kilka mieszkań), Sienkiewicza 18, Sobieskiego 9 i 11, czy Lelewela 9. Jak tłumaczą urzędnicy chodzi głównie o to, żeby miasto nie pozbywało się lokali w nowych budynkach, których utrzymanie jest tańsze niż w starych zasobach.