Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ludzie śmiecą, a zamiatanie miasta kosztuje miesięcznie 28 tys. zł

Sławomir Burzyński
Choć mieszkaniec bloku przy ul. Asnyka widział, kto rozbił dynię, nikogo nie ukarano
Choć mieszkaniec bloku przy ul. Asnyka widział, kto rozbił dynię, nikogo nie ukarano fot. archiwum
Nawet obecność świadków nie gwarantuje, że sprawca zaśmiecania terenów miejskich może odpowiedzieć za swój czyn.

Przekonał się o tym mieszkaniec osiedla Widok.

- Kilku podpitych młodzieńców rozbiło na chodniku pod moim blokiem przy ulicy Asnyka dużą dynię. Akurat przejeżdżał patrol policji. Wyszedłem na balkon i pomachałem ręką do naszych stróżów porządku. Zauważyli i zatrzymali się, a ja wskazałem bałagan na chodniku i sprawców, którzy w tym czasie powoli oddalali się w bardzo dobrych nastrojach - relacjonuje mieszkaniec osiedla (dane do wiadomości redakcji).

Czytelnika zbulwersowała dalsza część zdarzenia - fakt, że rozbita dynia nie została sprzątnięta przez sprawców zaśmiecenia chodnika.

- Czy tak powinno to wyglądać? Czy policjanci nie powinni wziąć jednego z drugim za kołnierze i nakazać uprzątnięcie bałaganu? Czekałem nawet z przygotowanym workiem na śmieci, ale nie doczekałem się... Może byłoby to przekroczenie uprawnień w stosunku do sprawców, albo zamach na ich prawa obywatelskie? A gdzie prawa moje i moich sąsiadów? Dlaczego to my będziemy musieli uprzątnąć tę dynię z chodnika, a nie sprawcy, których podałem policji "na tacy"? I nie chodzi już o dynię i wielkość bałaganu, ale o odpowiedzialność za swoje czyny, której w tym przypadku zwyczajnie zabrakło: ktoś nabrudził i nie posprzątał, choć było wiadomo, kto powinien to zrobić - irytuje się mężczyzna.

Policja przyznaje, że w takiej sytuacji nie ma możliwości, by zmusić kogokolwiek do sprzątnięcia po sobie bałaganu. - Siłą ich przecież nie zmusimy, nie przetrzepiemy pałką, żeby po sobie posprzątali - mówi Artur Bisingier z KM Policji. - Mogliby wprawdzie dostać mandat za zaśmiecanie, ale trzeba znać sprawców. Tam była grupka mężczyzn, z których żaden nie przyznał się do rozbicia dyni. Jednak nieco później kilku młodzieńców prawdopodobnie z tej samej grupy został ukaranych mandatami od 100 do 200 złotych za zakłócanie porządku publicznego, bo się głośno zachowywali - dodaje na pocieszenie.

Problem z zaśmieconym miastem najczęściej spada na barki odpowiedzialnych za utrzymanie porządku, czyli dozorców domów i pracowników Zakładu Utrzymania Miasta.

- Mechaniczne zamiatanie miasta kosztuje miesięcznie od 20 do 28 tys. zł, a do tego trzeba dołożyć 6.400 zł netto za opróżnianie koszy. Z koszami jest ten problem, że jak tylko zdążymy je opróżnić, to od razu pojawiają się pełne torby foliowe i worki z domowymi śmieciami - mówi Piotr Majka z ZUM.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto