Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leciałem CASĄ do Afganistanu

Edward Mazurkow
Elita polskich pilotów zginęła w katastrofie wojskowego samolotu CASA C-295M, który w środę wieczorem rozbił się, podchodząc do lądowania na lotnisku w Mirosławcu.

Elita polskich pilotów zginęła w katastrofie wojskowego samolotu CASA C-295M, który w środę wieczorem rozbił się, podchodząc do lądowania na lotnisku w Mirosławcu. Śmierć poniosło czterech członków załogi i szesnastu lotników znajdujących się na pokładzie transportowca. Identycznym samolotem doleciał do Afganistanu korespondent "Expressu Ilustrowanego", red. Edward Mazurkow.

O tragedii dowiedział się już po wylądowaniu w bazie Bagram. - Trudno opisać wstrząs, jaki przeżyliśmy, gdy po 16 godzinach trudnego lotu i pokonaniu przez naszą CASĘ 5 tysięcy kilometrów dotarła do nas informacja o tej katastrofie, która pochłonęła aż dwadzieścia ofiar ludzkich - tak brzmiała pierwsza wiadomość od naszego korespondenta.

Tragedia boli wszystkich Polaków przebywających w Afganistanie z misją wojskową. Stacjonujący tam nasi żołnierze odbierają wyrazy współczucia od żołnierzy innych państw, pełniących służbę w liczących 14 tysięcy ludzi Międzynarodowych Siłach Wsparcia Bezpieczeństwa.

Pierwsza relacja red. Edwarda Mazurkowa jest poświęcona właśnie lotowi samolotem CASA C-295 M z Polski do Afganistanu. Choć był to lot długi i trudny, ale szczęśliwy od startu po lądowanie.

W drodze do Bagram

Zanim wszedłem na pokład maszyny, tak jak inni pasażerowie musiałem przejść na Okęciu odprawę paszportową. Mój plecak, kamizelka kuloodporna, hełm i torba podręczna zostały prześwietlone i dokładnie zważone. Cięższe rzeczy załadowano na wózek widłowy i odwieziono do samolotu. Przed wejściem do sali, gdzie czekaliśmy na start, zostałem dodatkowo obwąchany przez psa wyszkolonego do poszukiwania narkotyków.

- Razem z panem leci jeszcze 17 żołnierzy, Afgańczyk z wioski Wazi Khwa, który był leczony w Warszawie z ciężkich ran, jakie odniósł podczas ostrzału przez naszych żołnierzy wioski Nagar Khel, i jego polski opiekun - poinformował mjr Dariusz Kasperczyk.

Pogoda była fatalna. Lał rzęsisty deszcz, a niebo przesłaniała gruba warstwa chmur. Międzylądowanie przewidziano dopiero po 7-8 godzinach lotu w bułgarskim Burgas albo w Baku w Azerbejdżanie, a w takim samolocie nie ma toalety.

Miałem poważne wątpliwości, czy maszyna wystartuje. Major Mariusz Ochyra, rzecznik prasowy Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie, który na dwa dni przyleciał do kraju i właśnie wracał, przekonywał, że CASA jest nowoczesnym samolotem, wyposażonym w doskonałą awionikę, m.in. radar pogodowy i automatyczny system sterowania lotem.

- Piloci to doskonali fachowcy. Na bieżąco analizują napływające informacje o pogodzie. Jeżeli zachodzi potrzeba, dokonują korekty trasy lotu - uspokajał mjr Dariusz Kasperczyk.

Taka potrzeba zaszła kilka dni temu, gdy piloci otrzymali informację, że w Burgas w Bułgarii, gdzie mieli uzupełnić paliwo, szaleje zamieć. Lądowali w Turcji. Dalsza podróż do Afganistanu odbyła się już bez niespodzianek.

O dwóch za dużo

Nasza CASA wiezie do Afganistanu kilka ton sprzętu, głównie łączności. Podoficer, który odpowiadał za prawidłowy załadunek samolotu, był bezwzględny. Żeby nie doszło do nadmiernego przeciążenia maszyny, na lotnisku musiały pozostać dwie osoby. Los padł na wysokiego szczupłego oficera i jego kolegę. Polecą następnym transportem.

Jasnoniebieskoszara CASA prezentuje się skromnie w porównaniu do ogromnych boeingów. W środku - okropna ciasnota. Za kokpitem jest przestrzeń wydzielona dla odpoczynku załogi, którą stanowi czterech pilotów, technik pokładowy i specjalista od załadunku. Pośrodku drugiej części pokładu, oddzielonej od pomieszczenia dla pilotów kotarą, stoją palety ze sprzętem dla naszego wojska w Afganistanie. Składane siedzenia dla pasażerów są po obu stronach kadłuba. W przedniej części pokładu znajdują się jeszcze dwa fotele. Zajęli je pewien ważny generał oraz major, który w jednej z naszych baz ma się zająć kontaktami z miejscową ludnością. Podróżowanie w takiej ciasnocie nie zapowiadało się przyjemnie. Start - z dziesięciominutowym opóźnieniem. Huk silników był momentami nie do zniesienia. Niektórzy pasażerowie zatkali uszy stoperami. Zadziałało ogrzewanie. Lot odbywał się na wysokości około 4 tys. metrów, z prędkością 450 kilometrów na godzinę.

Lot z dwoma przystankami

W Burgas samolot usiadł po 4 i pół godzinie. Ponowny start - po półgodzinnym postoju. Nasza dalsza trasa wiodła nad Turcją, Armenią i Azerbejdżanem, gdzie w stolicy tego kraju, Baku, było kolejne międzylądowanie. Uzupełnienie paliwa i sprawdzenie zamocowania ładunku trwało półtorej godziny.

Przed nami zostało sześć godzin lotu - nad Morzem Kaspijskim i górami Hindukusz, w których swoje siedziby mają afgańscy rebelianci. Zimą panują tam ekstremalne warunki. Jest mnóstwo śniegu, a temperatura spada do 30 stopni poniżej zera. Przestrzeń powietrzną nad tym potężnym masywem patrolują amerykańskie myśliwce. Za oknem fantastyczne widoki. CASA leciała zaledwie dwa tysiące metrów nad górami. Gdy pod skrzydłami ukazała się olbrzymia płaska dolina, maszyna zatoczyła krąg i zaczęła schodzić do lądowania. Do bazy ISAF w Bagram dotarliśmy po ponad 15 godzinach lotu.

* * * * *

Polska armia ma dziesięć samolotów CASA C-295M. Sprawnych technicznie jest sześć. Pozostałe przechodzą gruntowne remonty. Samolot CASA C-295M, produkowany przez hiszpańską filię koncernu EADS, jest średnim samolotem transportowym. Posiada trójgoleniowe chowane podwozie i tylną rampę. Jego napęd stanowią dwa silniki turbośmigłowe oraz dwa sześciopłatowe śmigła z instalacją przeciwoblodzeniową i układem synchronizacji. Systemy awioniczne samolotu zapewniają wykonywanie lotów w dzień i w nocy.
Maszyny posiadają także m.in. system ostrzegania przed rakietami, radarowe systemy ostrzegające, opancerzenie kabin, zestawy ewakuacji medycznej, do podtrzymywania życia i urządzenia do desantowania skoczków spadochronowych.
CASA C-295M ma 24,44 m długości, 8,66 m wysokości i 25,87 m rozpiętości skrzydeł. Maksymalną wysokość lotu - 9000 m - osiąga w 12 minut. Maszyna zabiera ponad 9 ton ładunku. Podczas godziny lotu zużywa 600 kg paliwa (zabiera 6163 kg). Jej prędkość przelotowa wynosi 450 km/godz.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto