Lasy Państwowe rozpoczęły akcję pod hasłem "Było wysypisko, jest uroczysko"

Konferencja na terenie Nadleśnictwa Skierniewice była częścią ogólnopolskiej akcji. Podobne konferencje w piątek odbyły się w 17 nadleśnictwach w Polsce.

Do udziału w skierniewickiej konferencji zaproszono grupę uczniów ze Szkoły Podstawowej w Nowym Dworze, która zobaczyła, jak się sprząta dzikie wysypisko.

- Z tego można by chyba złożyć cały samochód - skomentowała jedna z uczennic na widok opon, kołpaków i sterty plastikowych elementów pochodzących z wraku samochodu osobowego.

Zebrane śmieci zmieściły się w kilkunastu workach. Ich zebranie trwało kilkadziesiąt minut. Wysypanie w lesie, zapewne chwilę.

- Ale proszę zauważyć, ile kilometrów po wyboistych drogach byłego poligonu musiał jechać ten, kto te śmieci tutaj przywiózł - mówi Lesław Mateja, nadleśniczy w Nadleśnictwie Skierniewice. - Ten człowiek narażał się na spotkanie straży leśnej i na mandat za zaśmiecanie lasu. Gdyby wywiózł te części na wysypisko, zapłaciłby może 20 zł. Las byłby czysty, a my i całe społeczeństwo nie ponosilibyśmy dużych kosztów związanych ze sprzątaniem lasów.

Niewiele osób bowiem zdaje sobie sprawę, że w ciągu roku z terenów, którymi zarządzają Lasy Państwowe, zbiera się 140 tys. metrów sześciennych śmieci.
- To tyle, ile zmieści się w 1000 wagonach - podkreśla Tadeusz Baryła. - Ich uprzątnięcie kosztuje 16 mln zł.

Dla porównania: na terenie Regionalnych Lasów Państwowych w Łodzi rocznie zbiera się 7 tys. metrów sześciennych śmieci, a ich uprzątnięcie kosztuje 1 mln zł. Na terenie Nadleśnictwa Skierniewice znajdowanych jest ok. 350 m sześciennych śmieci, a sprzątanie kosztuje ok. 45 tys. zł rocznie.

- Za te pieniądze moglibyśmy przygotować np. miejsca parkingowe - podkreśla Lesław Mateja. - Aby ci, którzy w lesie chcą odpocząć, mogli wygodnie dojechać i zostawić samochód.