Kazimierz Wójcik ze Skierniewic chyba nie będzie próbował kupować mebli na skierniewickim targowisku. Mimo, że ostatecznie cała przygoda - po interwencji mediów - zakończyła się dla niego szczęśliwie, niesolidnych usługodawców długo jeszcze będzie omijał szerokim łukiem.
Pan Kazimierz chciał sobie sprawić trzy zwykłe szafki. Ponieważ meble nie były zbyt skomplikowane, a ponadto zależało mu na czasie, udał się na targowisko. To był sierpień.
Pierwszy z fachowców zobowiązał się do szybkiego wykonania mebli, a na poczet dobrze wykonanej pracy pobrał zaliczkę w wysokości 100 złotych. Tydzień później tego człowieka na skierniewickim targowisku już jednak nie było, podobnie jak za następne dwa i trzy tygodnie. Po miesiącu tenże fachowiec stwierdził, że meble będą kosztować drożej niż się wcześniej umawiali. - Pan zaczął sugerować, żebym może zrezygnował, itd., ale zaliczki mi nie chciał zwrócić - mówi pan Kazimierz. - Poszedłem więc do innego.
Kolejny fachowiec miał na targowisku swoją stałą siedzibę i wyglądał na bardziej wiarygodnego.
- Umówiliśmy się na pomiar, ale wcale nie przyjechał - opowiada nasz bohater. - Zatelefonowałem, umówiliśmy się raz jeszcze. W końcu po kilku dniach przyjechał, spisaliśmy umowę, znów dałem stuzłotową zaliczkę. Montaż mebli miał się odbyć 21 września. Czekałem cały dzień, ale nikt nie przyjechał. Następnego dnia poszedłem więc do tego sklepu i poprosiłem o zwrot zaliczki. Wskórałem tyle, że się nasłuchałem obelżywych słów pod swoim adresem - dodaje.
W podobnej sytuacji jest pani Agnieszka, która ponad dwa miesiące temu zgłosiła się do firmy, o uznanej marce w Skierniewicach, z prośbą o wymianę taśm w drzwiach szaf przesuwnych. Miła pani zapisała numer i powiedziała, że fachowiec przyjedzie za tydzień, w czwartek. Po miesiącu czekania skierniewiczanka poszła do firmy raz jeszcze, ale usłyszała, że jest sezon urlopowy. Gdy po kolejnym miesiącu dalej nikt się nie zgłosił, pani Agnieszka ponownie zadzwoniła do firmy. - Zapewniono mnie, że na pewno ktoś w któryś czwartek przyjedzie - mówi. - Tymczasem mija trzeci miesiąc, ja organizuję czwartki pod kątem przyjścia ewentualnego fachowca, a ze strony firmy cisza.
Pan Sławek czekał na ważną przesyłkę. Ponieważ w godzinach funkcjonowania firmy kurierskiej on też pracuje, poprosił, by przed wyjazdem kurier uprzedził go telefonicznie o swoim przybyciu.
- Mam parę minut do domu, więc mogę podejść - mówi. - Nikt jednak nie zadzwonił. Gdy akurat przypadkowo znalazłem się w mieszkaniu, usłyszałem domofon. To był kurier. Nie umiał odpowiedzieć na moje proste pytanie, dlaczego nie zatelefonował.
Trojgu opisywanym przez nas skierniewiczanom chodzi o jedno: wystarczy uprzedzić. W XXI wieku wykonanie telefonu do klienta nie powinno być problemem. - Nie miałem do obu firm pretensji o to, że są niesolidne, ale o to, że mnie oszukiwały - mówi Kazimierz Wójcik. - Zamiast zatelefonować i wyjaśnić w czym rzecz, ich właściciele robili jakieś uniki sprawiając, że marnowałem po prostu czas.
Maria Błaszczyńska, miejski rzecznik konsumenta, radzi by - zwłaszcza w sytuacji, w jakiej znalazł się pan Kazimierz - sporządzać pisemne umowy. - Łatwiej wtedy o ustalenie faktów - mówi. - Bywa, że firmy nagrywają rozmowy z klientami, natomiast ci, często będąc pod wpływem emocji, nie zawsze pamiętają, co mówili. Umowa na piśmie precyzuje fakty.
Maria Błaszczyńska dodaje również, że wiele firm nie potrafi się zachować w relacjach z klientem. - A wystarczy drobny gest w jego stronę, choćby właśnie wykonanie telefonu, by to zmienić - uważa.
W przypadku pana Kazimierza nasza interwencja okazała się skuteczna. - Druga z firm od razu następnego dnia przywiozła mi meble, a właściciel pierwszej, w niedzielę po godzinie 22, przywiózł mi do domu zaliczkę - mówi zadowolony.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?