Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krzyż virtuti militari po długich zabiegach dotarł do rodzinnej kolekcji

Roman Bednarek
Jan Jagodzki odbiera z rąk zastępcy szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Krzyż Virtuti Militari
Jan Jagodzki odbiera z rąk zastępcy szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Krzyż Virtuti Militari Roman Bednarek
Skierniewiczanin Jan Jagodzki odebrał w poniedziałek Krzyż Virtuti Militari, przyznany w 1944 r. jego bratu stryjecznemu Mieczysławowi Jagodzkiemu za bohaterską walkę w powstaniu warszawskim.

Do domu Jana Jagodzkiego przyjechali w poniedziałek, 18 marca, przedstawiciele Biura Bezpieczeństwa Narodowego - zastępca szefa biura Dariusz Gwizdała oraz Maciej Czulicki. Przywieźli z sobą Krzyż Virtuti Militari dla Mieczysława Jagodzkiego, brata stryjecznego pana Jan, który został odznaczony w 1944 r. za bohaterską walkę w powstaniu warszawskim. To najwyższe odznaczenie wojenne nigdy nie dotarło fizycznie do odznaczonego.

- Władzy komunistycznej nigdy nie zależało na tym, aby zadbać o te sprawy, po roku 1989 też różnie z tym było, ale wreszcie udało się uregulować zaległości - mówił przed wręczeniem panu Janowi odznaczenia Dariusz Gwizdała.

Goście z BBN przywieźli również replikę Krzyża Virtuti Militari, którą otrzymała Natalia Dwurznik, wnuczka Jana Jagodzkiego.

Jak wspomina Jan Jagodzki, brak Krzyża Virtuti Militari, nadanego jego stryjecznemu bratu od dawna spędzał mu sen z powiek. Jest to bowiem bardzo ważna dla niego pamiątka, zwłaszcza że kolekcjonuje wszystko, co wiąże się z przeszłością jego rodziny i świadczy o jej wkładzie w walkę o niepodległość kraju.

- Kiedyś usłyszałem w radiu, że w takich przypadkach można wystąpić do Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej o wydanie odznaczenia. Pisałem w tej sprawie i do Bronisława Komorowskiego, i do aktualnego prezydenta Andrzeja Dudy, ale kancelaria prezydenta nie raczyła nawet odpowiedzieć - wspomina Jan Jagodzki. - Wówczas sprawę wzięła w swoje ręce moja wnuczka Natalka, która powiedziała: Dziadku nie martw się, ja to załatwię. Ucieszyłem się, chociaż wiele sobie nie obiecywałem, ale po jakimś czasie otrzymałem wiadomość od Natalki, że dodzwoniła się do kancelarii prezydenta, gdzie ją odpowiednio pokierowano i wkrótce nadeszła oficjalna wiadomość, że sprawa została przekazana do Biura Bezpieczeństwa Narodowego, gdzie nadano jej bieg formalny. Natalka to wspaniała dziewczyna - dodaje pan Jan ze wzruszeniem.

Mieczysław Jagodzki, kawaler Krzyża Virtuti Militari urodził się w Żninie. Był synem Józefa, brata ojca pana Jana - znanego w tym regionie ze swojej działalności społecznej i politycznej. Działał również w organizacjach gospodarczych i sportowych. Mieczysław Jagodzki ukończył liceum w Żninie, gdzie otrzymał świadectwo maturalne, aktywnie działał w harcerstwie i uprawiał sporty. Po napaści wojsk hitlerowskich na Polskę Żnin został wcielony do Rzeszy Niemieckiej.

- W takiej sytuacji rodziny inteligenckie i z nastawieniem patriotycznym nie miały szans na przetrwanie, więc rodzina Mieczysława przeniosła się do Warszawy - tłumaczy Jan Jagodzki. - Od samego początku pobytu w Warszawie mój brat stryjeczny działał w ruchu oporu.

Matura w ówczesnym Wojsku Polskim dawała Mieczysławowi Jagodzkiemu ps. Henryk status podchorążego. Gdy wybuchło powstanie jako kapral podchorąży walczył w batalionie Chrobry w plutonie Zona. Za swoją bohaterską postawę podczas walk o Warszawę został awansowany do stopnia oficerskiego, a w 1944 r. odznaczony Krzyżem Virtuti Militari.

- Po upadku powstania, oddziały powstańców zyskały prawa kombatanckie, a poszczególni żołnierze po dostaniu się do niemieckiej niewoli byli rozdzielani do różnych obozów jenieckich na terenie Niemiec - mówi Jan Jagodzki.

Mieczysław Jagodzki dostał się do oflagu w Murnau.

Wspominając Mieczysława Jagodzkiego, trudno nie wspomnieć o jego żonie Bożenie z domu Keller, która - podobnie jak Mieczysław - walczyła w powstaniu warszawskim w tym samym batalionie Chrobry, pełniąc funkcję komendantki patrolu sanitarnego. Za walkę w powstańczej Warszawie została odznaczona Krzyżem Walecznych. Po zakończeniu walk w stolicy dostała się do niewoli i przebywała w różnych obozach jenieckich. Po wyzwoleniu obozu, w którym przebywała, dalszą służbę pełniła w Pierwszej Dywizji Pancernej generała Maczka. Zdemobilizowana w 1947 roku ze swoim mężem Mieczysławem emigrują najpierw do Anglii, a potem do USA, gdzie wiele lat mieszkają i pracują w Nowym Jorku. Po przejściu na emeryturę zamieszkali we własnej posiadłości, położonej nad jednym z jezior w stanie Arkansas.

Mieczysław Jagodzki zmarł w 2011 r. w wieku 91 lat.

Po wizycie przedstawicieli Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jan Jagodzki mówi, że czuje się spełniony.

- Udało się przy pomocy rodziny otrzymać wreszcie to, o co od lat zabiegałem i co nie dawało mi spokoju - komentuje poniedziałkowe wydarzenie. - Poza tym była to bardzo miła wizyta, która dostarczyła mi wiele wrażeń.

Przypomnijmy, że ponad rok temu pisaliśmy o starszym bracie Jana Jagodzkiego Aleksandrze, który, działając podczas II wojny światowej w Organizacji Wojskowej Związek Jaszczurczy dostał się w ręce gestapo i został stracony w 1942 r.

Jan Jagodzki natomiast urodził się wprawdzie w Żninie, ale - z całą rodziną wysiedlony przez Niemców z rodzinnego miasta - osiedlił się w Skierniewicach. Tutaj się ożenił i do emerytury pracował w Zakładach Transformatorów Radiowych Zatra, pełniąc funkcje kierownicze. W młodych latach uprawiał kolarstwo, a jednym z jego największych wyczynów był przejazd ze Skierniewic do Zakopanego na rowerze w ciągu jednego dnia. Mieszka nadal w Skierniewicach, otoczony liczną rodziną.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto