Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krwawy napad na kwiaciarnię w centrum Skierniewic

Sławomir Burzyński
Bandyta zwolnił się wcześniej z pracy i na upatrzone miejsce napadu podjechał na rowerze fot.
Bandyta zwolnił się wcześniej z pracy i na upatrzone miejsce napadu podjechał na rowerze fot. Sławomir Burzyński
Teraz przyznaje, że dostał jakiegoś amoku i dlatego zadał ponad 20 ciosów nożem kobiecie, którą chwilę wcześniej poprosił o trzy róże.

- To były głębokie, zagrażające życiu rany kłute na piersiach i plecach. Nie wyglądały na jakieś dziubanie, on uderzał nożem mocno i zdecydowanie - mówi chirurg ze skierniewickiego szpitala, gdzie od ubiegłego piątku leży 53-letnia Ewa S. Kobieta została zaatakowana przez desperata z kuchennym nożem w ręku. Być może wywinęła się od śmierci, a zawdzięcza to sąsiadom - właścicielowi i pracownikom zakładu usługowego, mającego siedzibę tuż obok jej kwiaciarni przy ulicy Kilińskiego.

W piątek 13 sierpnia około godziny 13.30 do kwiaciarni przy ulicy Kilińskiego wszedł szczupły, przystojny mężczyzna. Minął się w drzwiach z wychodzącą klientką. Ciasne pomieszczenie zastawione jest kwiatami. Mężczyzna poprosił stojącą za ladą właścicielkę o wiązankę z trzech róż. Gdy się odwróciła, z furią zaatakował ją kuchennym nożem.

- Było dramatycznie, zadał 22 uderzenia - mówi Elżbieta Caban, prokurator rejonowy.

Przed napadem zabrał ostry nóż z mieszkania swojej byłej żony. Spiczaste ostrze o prawie piętnastocentymetrowej długości godziło w plecy, ręce, piersi, twarz... - Na placu od tyłu kwiaciarni był instruktor nauki jazdy, który usłyszał krzyki kobiety. Chciał wejść od zaplecza kwiaciarni, ale drzwi były zamknięte, bo mają tam klimę. Kopał nawet w te drzwi, a potem krzyknął na nas. To był spontan. Ja i dwóch pracowników rzuciliśmy się do kwiaciarni od frontu i w drzwiach spotkaliśmy się z tym gościem. Mój pracownik rzucił się na niego, przewróciliśmy go na chodnik. Tamten się bardzo szarpał. Leżeliśmy na nim we dwóch i mieliśmy problemy, by go utrzymać - opowiada właściciel zakładu usługowego przy ulicy Kilińskiego. - Kobieta była cała we krwi, tu są jeszcze ślady na chodniku - pokazuje. - Nie chcę podawać swojego nazwiska czy się chwalić, to co zrobiliśmy było zupełnie spontaniczne - dodaje.

31-letni Paweł H. zwolnił się tego dnia wcześniej z pracy w jednym ze skierniewickich zakładów. Miał upatrzony cel, bo w rejonie ulicy Kilińskiego kręcił się już od wielu dni.

- Często tędy chodził, w ten piątek też się koło nas kręcił, ale pewna pani bardzo długo zamawiała bukiet i jeśli chciał tu wejść, to dzięki Bogu zrezygnował - mówi młoda kobieta z jeszcze jednej kwiaciarni przy ulicy Kilińskiego.

Jak informuje prokurator Caban, Paweł H. wybrał miejsce napadu ze względu na położenie: na niezbyt ruchliwej ulicy i na uboczu. Obserwował teren od kilku dni, był na przeszpiegach w obu kwiaciarniach. I nie tylko tam. - Kręcił się w okolicy z półtora tygodnia, był też u nas, wypytywał o samochody stojące na placu. Kilka dni temu żona zwróciła mi na to uwagę i radziła, żebym uważał na firmę - mówi właściciel zakładu obok kwiaciarni. - A tego dnia podjechał na rowerze, zawrócił na placu, oparł rower o płot i poszedł do kwiaciarni - dodaje.

Jak mówi prokurator, motywem napadu były pieniądze. Paweł H. bardzo ich potrzebował ze względu na swoje zaległości alimentacyjne. - Obiecał byłej żonie uregulować te zaległości i pomagać dzieciom - mówi.

Powód mógł być jednak inny - mężczyzna zażywał narkotyki. Co prawda po leczeniu w Monarze przestał brać, ale wiosną tego roku wrócił do nałogu, sięgając po dostępne w Skierniewicach dopalacze (obecnie w mieście sprzedają je już dwa sklepy dla tzw. kolekcjonerów).

- Mężczyzna miał już konflikt z prawem, rok temu opuścił zakład karny. Bez stałego miejsca zamieszkania koczował głównie w piwnicy. Dokonując napadu myślał, że jak pokaże nóż, to kobieta się przestraszy i odda pieniądze. Teraz sam się dziwi, dlaczego dostał takiego amoku. Mówi, że nie wie, dlaczego zadał tyle ciosów i żałuje - mówi Elżbieta Caban.

W ostatni poniedziałek sąd zadecydował o jego aresztowaniu na 3 miesiące. Przedstawiono mu zarzuty usiłowania rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia i spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pokrzywdzonej. Grozi za to nie mniej niż trzy lata więzienia. Prokuratura nie wyklucza zmiany kwalifikacji czynu na usiłowanie zabójstwa.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto