- Był całkowity zakaz wychodzenia, bo wolontariusze nie zakładali psom kagańców. Było zagrożenie dla ludzi na zewnątrz, miałem interwencje od mieszkańców ulicy Pamiętnej, bali się grzybiarze w lesie. Wolontariusze stawiali tylko żądania nie licząc się z tym, że to ja ponoszę odpowiedzialność za schronisko – wyjaśnia Piotr Majka, pełniący obowiązki szefa Zakładu Utrzymania Miasta. – Teraz zakazu już nie ma, wolontariusze mogą wychodzić z psami, podpisując oświadczenia i biorąc na siebie odpowiedzialność. Mimo to nie jestem do końca zadowolony, bo nadal nie chcą zakładać kagańców i niebezpieczeństwo przecież istnieje, ja tylko od siebie oddalam odpowiedzialność. To nie jest w porządku – dodaje.
W schronisku działa obecnie kilku wolontariuszy, ich liderką bez wątpienia jest Małgorzata Michalak. Nauczycielka, prawie każdą wolną chwile poświęca psom. Drobna blondynka sprawia wrażenie, że nie utrzyma wyrośniętego czworonoga.
- Dam radę, do psa trzeba umieć podejść – zapewnia i rzeczywiście, to ona rządzi wyrośniętym owczarkiem, którego prowadzi na spacer. Wolontariuszka nie widzi potrzeby stresowania zwierząt kagańcami. W schronisku przebywa zazwyczaj około 130-150 psów i aktualnie wszystkie są przeznaczone do adopcji, a więc nie agresywne. Spacery je uspokajają, pozwalają się „wyszumieć”. – Oczywiście podpisałam oświadczenie – dodaje.
Konflikt w schronisku już wygasa, choć każda ze stron przekonana jest do swoich racji w sprawie kagańców.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?