Nie wszyscy są z tego zadowoleni, zwłaszcza nauczyciele nauczania początkowego.
- W szkole uczę od 15 lat, ale pierwszy raz mam taką sytuację, że jest środek wakacji, a ja na oczy nie widziałam podręcznika, z którego za chwilę mam uczyć dzieci w klasie pierwszej - mówi nauczycielka jednej ze skierniewickich podstawówek. - Nikt z nami tego podręcznika nie konsultował, nie wiem, czy jest dobry, czy nie, i czy się w nim "odnajdę". Dla mnie to jakaś totalna prowizorka. Uważam też, że powinniśmy mieć furtkę, aby szkoła mogła wybrać sobie inne niż rządowe podręczniki.
Okazuje się, że istnieje taka możliwość, ale tylko teoretyczna, ponieważ zgodnie z rozporządzeniem MEN zakup innego podręcznika niż ministerialnego wymaga zgody organu prowadzącego szkołę, który w takim przypadku pokrywa koszty jego zakupu.
- A który organ się na to zgodzi? - pyta nauczycielka. - W zasadzie jesteśmy skazani na jedynie słuszny podręcznik.
Rodzice mają jednak odmienne zdanie ciesząc się, że nie będą musieli wydawać dużych pieniędzy na szkolną wyprawkę dla swojego malucha.
- Podręczniki sa strasznie drogie, na książki córki do drugiej klasy gimnazjum wydałam już 340 złotych, a to jeszcze nie wszystkie pozycje. W dodatku trzy czwarte z nich kupiłam w antykwariacie. Cieszę się więc, że przynajmniej syn, tegoroczny pierwszoklasista, mnie nie zrujnuje.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?