Jak wyglądały pierwsze Święta Kwiatów, Owoców i Warzyw? Wspomnienia jednego z organizatorów [ZDJĘCIA]

O pomyśle zorganizowania pierwszego Skierniewickiego Święta Kwiatów, Owoców i Warzyw rozmawialiśmy z dr Andrzejem Holewińskim, emerytowanym pracownikiem Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Skierniewicach, kierownika ówczesnego Zakładu Upowszechniania i Postępu.

W 1975 roku powstało województwo skierniewickie. W związku z tym władze partii PZPR oraz ówczesny wojewoda głowili się nad tym jak wypromować nowe województwo. Jednak już wtedy mówiło się o Skierniewicach jako o stolicy nauk ogrodniczych. Tylko jeszcze nieśmiało. Przecież to właśnie tutaj coraz prężniej działały dwa instytuty naukowe: Instytut Sadownictwa i Kwiaciarstwa oraz Instytut Warzywnictwa. I właśnie to postanowiono wykorzystać – mówi Andrzej Holewiński.

Oczywiście w nazwie święta postanowiono wykorzystać obie nazwy instytutów. Jednak problematyczne okazało się uszeregowanie sadownictwa, warzywnictwa i kwiaciarstwa. Wszystko dlatego, żeby żaden z dyrektorów placówek nie poczuł się gorzej potraktowany. Przypomnijmy, że przez wiele lat trwała cicha rywalizacja pomiędzy obydwoma instytutami. W związku z tym organizatorzy święta postanowili aby nazwa była ułożona alfabetycznie. Stąd właśnie Święto Kwiatów, Owoców i Warzyw.

Władze nowego województwa oraz partii chciały aby pierwsze skierniewickie święto odbyło się z wielkim rozmachem. Od samego początku założono, że będzie się ono odbywało dwa dni. Również ustalenie terminu okazało się problematyczne. W związku z tym dyrektorzy instytutów: profesor Szczepan Pieniążek oraz profesor Zbigniew Gertych zaproponowali drugi weekend września. Nie było to przypadkowe. Właśnie wtedy w sadach i na polach dojrzewa wiele gatunków owoców i warzyw, nie ma też problemu z dostępnością kwiatów – wspomina Andrzej Holewiński.

Organizacja święta była w pełni finansowana przez władze państwa oraz województwa. Miało być z rozmachem. To właśnie na pierwszym Święcie Kwiatów, Owoców i Warzyw odbyło się samochodowe korso, króe zaczynało się i kończyło na stadionie miejskim.

Na tę okazję obydwa instytuty przygotowały specjalne dekoracje platform, które były przyczepione do ciągników. To były olbrzymie kompozycje. Na jednej platformie przewożony był kwiat o średnicy 4 metrów, całkowicie ułożony z jabłek. Na kolejne platformie powstała figura jabłka. Miała ona wielkość małego drzewka i ułożona była z 5000 goździków. Nigdy nie zapomnę figury motyla, którego rozpiętość skrzydeł wynosiła 5 metrów. On również składał się z metalowej konstrukcji natomiast ułożony był z kwiatów – wspomina organizator.

Nikt nie zastanawiał się w tamtych czasach nad kosztami. Na pierwsze święto zaproszonych zostało wielu oficjeli z całej Polski. Przyjechali również nauczyciele i uczniowie szkół rolniczych z całego kraju. Oprócz tego przyjechała 40-osobowa delegacja ze Stanów Zjednoczonych. Zostali oni zaproszeni do Polski w ramach obchodów 30. rocznicy polsko-amerykańskiej wymiany rolniczej.

W pierwszych latach Święto Kwiatów, Owoców i Warzyw było typową imprezą branżową. Chociaż na stoiskach handlowych również można było kupić wszystko.

Wszyscy handlowcy z całego miasta rozstawiali swoje stragany. Można było kupić majtki, biustonosze i garnki. Ale oczywiście przeważały nasiona, sadzonki, rośliny. To było głównie do kupienia. I oczywiście było znacznie mniej stoisk niż teraz. Obserwując z boku zmiany jakie zachodzą na święcie nie da się nie zauważyć, że przestała to być impreza branżowa. Teraz dominują głównie imprezy kulturalne – nie bez żalu mówi Andrzej Holewiński.