Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ireneusz Graszka czyli bohaterski kierowca MZK: od pomysłu pani Asi do uratowania pana Józefa

Agnieszka Kubik
Rodzina pana Józefa nie może wyjść z podziwu dla zimnej krwi Ireneusza Graszki, kierowcy ze skierniewickiego MZK, który w poniedziałek, 5 sierpnia podjął natychmiastową akcję reanimacyjną i uratował życie ich męża, brata, ojca i dziadka. - Nigdy mu się nie odwdzięczymy tak, jakbyśmy chcieli - mówią. - Jesteśmy dla tego pana pełni uznania. Nie każdy na jego miejscu tak by się zachował...

To fakt, sprawa nie była prosta i należało, jak zwykle w takich sytuacjach, bardzo szybko podjąć właściwą decyzję. Pan Ireneusz ją podjął.

Do zdarzenia doszło między godziną 18 a 19. Pan Józef wyszedł z przychodni Eskulap, gdzie był na wizycie u kardiologa, i wsiadł do autobusu na przystanku przy szpitalu. Kierowca Ireneusz Graszka mówi, że musiał chwilkę zaczekać, bo widział w lusterku, że starszy mężczyzna biegnie. - Jeszcze pomachał mi ręką w podziękowaniu - mówi kierowca.

Chwilę później, na wiadukcie, pan Józef poczuł się źle. Na tyle źle, że pasażerowie zaczęli krzyczeć do kierowcy, że starszy pan osuwa się z siedzenia i ma problemy z oddychaniem.

- Ludzie krzyczeli, że zrobił się siny i ma słaby oddech - opowiada Ireneusz Graszka. - Zaciągnąłem ręczny hamulec i zadzwoniłem pod numer 112. Teoretycznie powinienem jechać, a ktoś z pasażerów mógłby zadzwonić, ale było spore poruszenie i w końcu ja wybrałem ten numer. Potem zdecydowałem, że zjadę na parking przy Castoramie, bo na wiadukcie nie mogłem blokować ruchu... Gdy tylko podjechałem od razu rozpocząłem masaż serca - mówi dalej pan Ireneusz. - Widziałem, że pasażer jest w stanie krytycznym, był siny i nieruchomy. Do pomocy włączył się jakiś pan, który zastosował metodę usta-usta - potem pana Józefa przewróciliśmy na bok, bo leżąc na wznak mógłby połknąć język. Niestety, znów zrobił się siny, więc całą akcję powtórzyliśmy raz jeszcze - i tak chyba z 4-5 razy. Co przekręcaliśmy ratowanego na bok, to życie z niego uciekało, więc znów podejmowałem masaż serca. Karetka przyjechała po 10-12 minutach, a więc szybko, ale mnie się wydawało, że to wieczność... W pomoc włączyła się jeszcze młoda dziewczyna - dodaje pan Ireneusz.

Gdy karetka nadjechała pan Józef już wolno oddychał i zaczął mrugać oczami. Ratownicy zastosowali elektrowstrząsy, butlę z tlenem i inne profesjonalne urządzenia. Potem senior został odwieziony na OIOM, gdzie - jak podkreśla rodzina - troskliwie się nim zajęto.
- Lekarze powiedzieli, że mój brat żyje tylko dzięki szybkiej reakcji pana kierowcy - mówi Anna, siostra pana Józefa. - Zadecydowały minuty. My, rodzina, jesteśmy mu bardzo wdzięczni. Jego postawa jest godna podziwu i naśladowania! Chcemy też podziękować nieznanemu nam bliżej panu i pani, którzy zaangażowali się w ratowanie członka naszej rodziny, ekipie karetki pogotowia, personelowi OIOM i oddziałowi kardiologicznemu skierniewickiego szpitala. Wszyscy stanęli na wysokości zadania.
Bohaterski kierowca miał akurat godzinę przerwy, więc wrócił spod Castoramy do bazy MZK.

- Nerwy takie miałem, że aż kawkę musiałem sobie strzelić - mówi Ireneusz Graszka. - Cały czas myślałem, czy ten pan przeżyje, czy moja pomoc coś dała i czy nie zaszkodziłem mu może tym masażem, bo przecież niechcący mogłem złamać żebra... Nie miałem jednak jak się dowiedzieć, zresztą w szpitalu nie udzieliliby mi informacji. Jeździłem autobusem do godziny 23 i cały czas o tym panu myślałem...

Pan Ireneusz nie musiał jednak długo czekać na wieści o panu Józefie. Wkrótce w siedzibie MZK pojawiła się rodzina pasażera - wszyscy chcieli podziękować osobie, która uratowała życie ich ukochanego męża, ojca, brata i dziadka. Były kwiaty, prezent i dużo miłych słów pod adresem skromnego kierowcy skierniewickiego MZK.

- Jest pan wspaniałym, wrażliwym, empatycznym człowiekiem - usłyszał Ireneusz Graszka. - Nasza wdzięczność nie ma granic. Nie każdy potrafiłby się zachować jak pan.

Niewykluczone, że wszyscy kierowcy autobusów MZK tak właśnie by się zachowali.
Dwa lata temu pracownicy Miejskiego Zakładu Komunikacji przeszli szkolenie z zakresu udzielania pierwszej pomocy. Było to możliwe dzięki dofinansowaniu w ramach budżetu obywatelskiego 2017 projektu „MZK Skierniewice - podróżujesz bezpiecznie. Zakup apteczek do udzielania pierwszej pomocy, przenośnej torby medycznej i szkolenie dla pracowników”.

Jego pomysłodawczynią była Joanna Wasiak ze skierniewickiego Stowarzyszenia Czerwona Pomarańcza. W stowarzyszeniu, dzięki któremu na skierniewickim Rynku pojawia się rokrocznie onkobus, działa również jej mąż Piotr Wasiak. Oboje są pozytywnie zakręceni na punkcie ratowania ludzkiego życia.

- Zaczęło się od tego, że wykupiliśmy sobie kurs udzielania pierwszej pomocy - mówi Piotr Wasiak. - Nieszczęścia chodzą po ludziach, a my nie chcielibyśmy patrzeć bezczynnie, jak na naszych rękach umiera ktoś bliski, bo bywa, że karetka jedzie i pół godziny. Świadomość ludzi w tych tematach jest jednak dramatycznie niska. Taki kurs kosztował nas około 300 złotych i gdy mówiliśmy znajomym, żeby pojechali z nami, spotykały nas reakcje: „stary, tyle kasy!”. A czy ludzkie życie da się przeliczyć na pieniądze?

Joanna Wasiak, już po przebytym we własnym zakresie kursie uznała, że warto przeszkolić również kierowców MZK, bo to oni mają najczęściej do czynienia z różnymi sytuacjami na drodze czy w samym autobusie. Usiadła, wspólnie z mężem napisała projekt, zgłosiła go do budżetu obywatelskiego - i słowo stało się ciałem.

- To szkolenie trwało 8 godzin i było bardzo profesjonalnie przeprowadzone - mówi Ireneusz Graszka. - Myślę, że to dzięki niemu miałem odwagę podjąć szybką akcję reanimacyjną. Przydałoby się takich szkoleń więcej - podkreśla.

Pani Joanna była również pomysłodawczynią zakupu (też w ramach budżetu obywatelskiego) defibrylatorów, które zostały umieszczone w różnych punktach miasta. Kolejne pomysły kiełkują.

- Bo życie drugiego człowieka jest bezcenne, trzeba o nie dbać i wzajemnie sobie pomagać - mówi. - Uważam, że szkoleń tego typu wciąż jest za mało...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto