Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gosia potrzebuje naszego wsparcia! Każdy może pomóc

Agnieszka Kubik
Skierniewiczanka Małgorzata Jacaszek-Piekarska, dziennikarka i pilot wycieczek, o tym, że ma raka piersi dowiedziała się kilka miesięcy temu. Walczy, ale leczenie będzie bardzo długie. Przed nią dwie operacje, rehabilitacja i drogie leki. Na wszystko potrzeba dużo pieniędzy...

Gosia opowiada tak: „Miałam plany, marzenia i podpisany kontrakt na pracę, którą uwielbiam.

W styczniu dostałam krwotoku i trafiłam do szpitala na zabieg. Wszystko skończyło się dobrze, ale ponieważ w tym czasie pracowałam jako pilot wycieczek w Grecji i wkrótce ponownie miałam tam się udać, postanowiłam zrobić jeszcze USG piersi. Okazało się, że mam guza złośliwego...

Pracowałam również w lokalnych mediach jako dziennikarka, w radiu i w gazecie. Wiedziałam bardzo dużo na temat raka piersi, nie raz spotykałam się z Amazonkami. A jednak to nie uchroniło mnie przed chorobą.

Statystyki są zatrważające, coraz więcej kobiet choruje i są to coraz młodsze kobiety.

W Polsce wszędzie się czeka: na kolejne badania, wizytę u lekarza czy biopsje. To wszystko trwa, a niepokój rośnie. W lutym miałam tzw. operację oszczędzającą. Teraz wiem, że powinna to być mastektomia.

Moje wyniki pooperacyjne były wstrząsem, bo nie dość, że to najbardziej złośliwy rak, to dodatkowo najbardziej agresywny czyli wyszło, że mam HER 2 pozytywne. To najbardziej agresywna postać raka piersi, ponieważ komórki nowotworowe szybko się namnażają. Rozpoczęłam leczenie chemioterapią.

Niestety, już po pierwszym cyklu miałam liczne powikłania. A to był dopiero początek... Oprócz chemii musiałam brać mnóstwo dodatkowych leków. To wszystko obciąża wątrobę, w związku z czym teraz także biorę leki na wątrobę - takie koło. Po czterech cyklach miałam zrobione kontrolne USG serca i okazało się, że jego wydolność zmniejszyła się.

Lekarze onkolodzy podjęli decyzję, że podadzą mi kolejną chemię, ale nie dostałam leku Herceptyna, który jest bardzo ważny w moim przypadku.Teraz leczę się kardiologiczne i czekam na decyzję lekarzy, kiedy będę mogła mieć podaną Herceptynę. Wiem, że chemioterapia i wszystkie leki, które są stosowane bardzo obciążają serce, dodatkowo Herceptyna może spowodować poważne powikłania. Muszę jednak zaryzykować, bo chcę mieć szansę na wyleczenie. W moim przypadku najlepiej, gdybym także dostawała lek Perjeta, ale jest to bardzo drogi lek - jeden zastrzyk to kilkanaście tysięcy złotych, a leczenie nim musiałabym sama opłacić...

Teraz po prostu marzę, żeby przejść przez leczenie, żeby przeżyć. Mam trójkę dzieci, które mają tylko mnie. Moja mama też chorowała na raka piersi, miała kilka nawrotów choroby. Nie wygrała, nie udało jej się.

Rak to teraz powszechna choroba i może dotknąć każdego. Ja już nigdy nie będę spokojna. Kiedy przejdę przez leczenie, będę musiała poddać się operacji usunięcia jajników oraz podwójnej mastektomii z rekonstrukcją. To są ogromne koszty. Do tego dochodzą badania typu PET, których jednorazowy koszt to 6 tysięcy złotych. A to jedyna szansa, żeby czegoś nie przegapić. Poza tym, oczywiście, pozostają liczne wizyty u specjalistów i drogie leki.

Chorzy na raka nie mogą czekać na odległe terminy i jedyną szansą są wizyty prywatne.

Mam cały czas nadzieję, że jeszcze wszystko się uda.

Najgorszy jest strach, to, że nie wiadomo, co będzie jutro. Ale przede wszystkim boję się o dzieci. Nikt mi nie pomagał w ich wychowaniu, nie miałam wsparcia, zawsze mieliśmy tylko siebie. Wiem, jak bardzo mnie potrzebują i jak bardzo się martwią. Strach o moje dzieci jest paraliżujący.

Wiem, że jest wiele osób o wielkich sercach. Będę wdzięczna za każdą pomóc.

Dziękuję wszystkim osobom, które piszą do mnie, wspierają. Tym, którzy dokonują wpłat na konto fundacji Alivia na moją rzecz, dziękuję wszystkim, którzy się modlą za moje uzdrowienie, dziękuję inicjatorom i organizatorom niedzielnego koncertu oraz wszystkim, którzy wzięli w nim udział. Z góry z całego serca dziękuję wszystkim, którzy chcą pomóc. Każda inicjatywa, każda wpłata jest bardzo ważna. Wierzę w dobrych ludzi.

Wierzę, że przy pomocy ludzi o wielkich sercach uda sie zebrać pieniądze, przede wszystkim na operację. To teraz dla mnie jest priorytet. Oby tylko nie bylo za późno, dlatego proszę wszystkich o pomoc. Na zawsze będę za to wdzięczna”.

Wpłat można dokonywać poprzez stronę Fundacji Alivia (https://skarbonka.alivia.org.pl/malgorzata-jacaszek-piekarska) albo bezpośrednio na konto fundacji: nr konta 24 2490 0005 0000 4600 5154 7831. W przypadku wpłat poza stroną należy wpisywać w tytule przelewu numer identyfikacyjny „111051” oraz imię i nazwisko: Małgorzata Jacaszek-Piekarska.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto