Geofizyka Toruń będzie szukać w naszym rejonie gazu i ropy. Pracę znajdzie prawie setka osób

Pan Marcin ze Skierniewic, bezrobotny, dostał właśnie pracę, i to niebylejaką, bo w spółce Geofizyka Toruń. Będzie pracownikiem pomiarowym. Gdy we wtorek zobaczył przed bramą dawnego Ekocentru przy ulicy Skłodowskiej kilkudziesięciu mężczyzn przysłanych tu przez urząd pracy, nie wierzył, że mu się uda. Znalazł się jednak w gronie 25 szczęśliwców, którzy wraz z Geofizyką Toruń będą szukać m. in. na ziemiach powiatu skierniewickiego gazu i ropy.

- Bardzo się cieszę - mówi pan Marcin. - Powiedzieli nam, że to nie będzie ciężka praca. Naszym zadaniem będzie rozłożenie co 25 metrów specjalnych czujników i połączenie ich wiązką kabli. Średnio, wraz z premią, można zarobić miesięcznie jakieś 1.800 złotych na rękę, a co najważniejsze praca jest w systemie "dwa na dwa". Dwa tygodnie, łącznie z weekendami, pracuje się po 12 godzin dziennie, a potem dwa kolejne tygodnie odpoczywa - mówi.

Wraz z panem Marcinem do pracy załapał się też pan Andrzej. Mariusz, starszy mężczyzna, mówi, że to nie dla niego.
- Wolę pracę od poniedziałku do piątku, z wolnymi weekendami - marudzi. - No i żeby nie była na pięć miesięcy...

Na tyle mniej więcej przyjechała do Skierniewic firma Geofizyka Toruń, która na obszarze od Sochaczewa po Rawę Mazowiecką, i od Łowicza po Żyrardów, będzie prowadzić badania sejsmiczne. Bazą wypadową zostały Skierniewice. Pracowników oraz biura rozlokowano w kontenerach ustawionych w byłym Ekocentrze przy ulicy Skłodowskiej. To tam ma się wkrótce pojawić około 40 ciężkich pojazdów: samochodów ciężarowych z aparaturą do rejestracji danych oraz lekkich samochodów terenowych służących do przemieszczania się pracowników oraz transportu sprzętu, na przykład kabli czy geofonów.

Jak od strony technicznej będą wyglądały poszukiwania?
- Klasyczna grupa badawcza składa się z czterech pojazdów poruszających się jeden za drugim. W trakcie badania pojazdy te zatrzymują się w tzw. punktach wzbudzania, oddalonych od siebie o ustalony interwał (zwykle jest to 25 metrów), opuszczane są specjalne płyty, wzbudzające przez kilkanaście sekund drgania wędrujące w głąb ziemi - wyjaśnia Piotr Dyl, kierownik grupy sejsmicznej P97, stacjonującej obecnie w Skierniewicach. - Potem odbijają się od kolejnych warstw geologicznych i powracają na powierzchnię, gdzie są rejestrowane za pomocą specjalnych czujników zwanych geofonami. Wynik badania daje wiedzę o budowie geologicznej badanego rejonu. W bardzo dużym uproszczeniu przypomina to lekarskie badanie USG.

To tyle fachowych informacji.
Czy możemy się zatem spodziewać, że do części z nas zapukają wkrótce pracownicy Geofizyki Toruń z prośbą o możliwość wjazdu na naszą działkę? To bardzo duże prawdopodobieństwo, zważywszy, że cały rejon, tzw. bloki koncesyjne 233 i 253, są poprzedzielane liniami - całość przypomina siatkę - którymi będą się poruszać wspomniane wyżej pojazdy w poszukiwaniu złóż. Jeśli tylko wspomniana linia przecina naszą ziemię, Geofizyka Toruń z pewnością do nas dotrze.
GT zapewnia, że wejście na teren nieruchomości jest możliwe dopiero po zawarciu odpowiedniego porozumienia lub umowy. Nieoficjalnie wiadomo, że będzie to wejście odpłatne - firma proponuje od 20 do 100 złotych w zależności od wielkości działki i stopnia jej penetracji.

W takich przypadkach nieodmiennie rodzi się też pytanie o odszkodowania za ewentualnie poniesione straty. GT i na to jest przygotowana.
- Przywiązujemy dużą wagę do uczciwej rekompensaty za powstanie strat - mówi Tadeusz Solecki, rzecznik GT. - Każda szkoda, czy to w uprawach, czy to infrastrukturze, jeśli jest skutkiem naszej działalności, jest rekompensowana przez spółkę. Nie zdarzył się przypadek, aby należnego odszkodowania nie wypłacono.

Starosta skierniewicki Mirosław Belina, do którego w pierwszej kolejności wystąpiono o pozwolenia na prowadzenie badań, zachowuje stoicki spokój. - Drugiego Kuwejtu to u nas na pewno nie będzie - mówi.

W podobnym tonie wypowiada się Stanisław Pytliński, dyrektor Bolimowskiego Parku Krajobrazowego.
- To bezinwazyjna metoda badań, poza tym wszystko musi się odbyć zgodnie z prawem. Przed wejściem na dany teren spółka występuje o pozwolenia w regionalnej dyrekcji dróg krajowych i autostrad, regionalnej dyrekcji lasów państwowych, w nadleśnictwach i leśnictwach - dodaje bez żadnych emocji.
Obawy o stan naszych dróg po przejściu ciężkich pojazdów rozwiewa rzecznik GT, Tadeusz Solecki. - Przejazdy są ograniczone do niezbędnego minimum - mówi. - Przy dłuższych przejazdach najcięższe auta są transportowane na tzw. niskopodwoziówkach. W przypadku dróg gruntowych, głównie gminnych, przed rozpoczęciem prac i po ich zakończeniu dokonywany jest komisyjny przegląd i dokumentacja dróg. Wszelkie uszkodzenia są usuwane przez GT lub rekompensowane.

Wygląda na to, że w najbliższych miesiącach w Skierniewicach i okolicy sporo będzie się działo. Prawie setka osób znajdzie czasową pracę, a gdyby się jeszcze okazało, że pod działką naszą lub naszego sąsiada płynie gaz lub ropa... Uff, strach pomyśleć.

• Koncesja została przyznana firmie DPV Service Sp. z o o (prezesem zarządu jest Kirił Kasatkin), przez Ministerstwo Ochrony Środowiska. Szczegóły na www.dpvservice.pl/pl/firma/nasze-koncesje.