Ale nie ma się co dziwić przyrodzie, że pomyliły się jej pory roku. W ostatnich dniach w godzinach wczesnopołudniowych termometry wskazują 10 st. C.
- Usiadłem z wrażenia, gdy na termometrze zobaczyłem 18 st. C w słońcu. To sensacja - mówi Zdzisław Cyganiak, obserwator pogody.
Także zwierzęta trochę się pogubiły. Zamiast zimową porą zapaść w sen lub letarg bądź przynajmniej ograniczyć aktywność, są ożywione jak wiosną lub latem. W norach nie zaszyły się borsuki i jenoty, bobry tną drzewa na potęgę. Ziemia nie zamarzła, krety usypuj ą setki kopczyków. W miejscach, gdzie bytują kolonie nietoperzy, słychać ich popiskiwanie. Fruwają muchy i komary, z zimowych kryjówek wyszły pluskwiaki - kowale bezskrzydłe. W ulach słychać buczenie rojów, tak jakby pszczoły chciały wybrać się na pierwsze obloty.
Ruch panuje na niebie. Widać lecące w kluczach dzikie gęsi, grupy łabędzi. Żurawie zajęły miejsca lęgowe między Nerem a Wartą. Co prawda wracają z ciepłych krajów jako jedne z pierwszych, ale zwykle w drugiej połowie lutego. Część tych ptaków w ogóle nie odleciała.
- Mało tego. Samce wykonują już taniec godowy, słychać ich klangor. Gdyby w kalendarzu był osiemnasty, dwudziesty lutego, to zapowiadałby on zaranie wiosny. A dzisiaj przypada dopiero dwudziesty siódmy dzień zimy - mówi Zdzisław Cyganaik. - Jeśli nadal będzie tak ciepło, to być może w drugiej dekadzie lutego przylecą skowronki. A wtedy można by już ogłosić przedwiośnie - dodaje.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?