- Bo wcześniej go nie było - podkreśla pani dyrektor. - Teraz jest, gdyż widzę, co się dzieje w dziedzinie sprzedaży oraz usług na lokalnym rynku. Wszystko leci na łeb, na szyję - dodaje.
Na brak klientów narzekają przede wszystkim właściciele niewielkich sklepików. Część z nich, co widać zwłaszcza po skierniewickim Rynku, zamknęła swoje podwoje z końcem roku, inni ledwie wiążą koniec z końcem.
- Tak jak teraz, nie było nigdy wcześniej - mówi właścicielka sklepu z prasą i punktem totolotka na Rynku. - Musiałam zredukować ilość towaru, łącznie z papierosami, bo nic nie schodzi. Ludzie nawet totka przestali puszczać, bo jest za drogo. Tak martwo jest już od pół roku, a zaczęło się w wakacje.
Z danych Cechu Rzemiosł Różnych wynika, że zdecydowanie gorzej wiedzie się cukiernikom i piekarzom, a nawet fryzjerom i kosmetyczkom, choć te dwa ostatnie zawody gwarantowały duże obroty, co było widać chociażby po wciąż rosnącej liczbie nowo otwieranych za-kładów.
- I zawsze byli tam klienci - mówi Urszula Targowska. - Teraz się to zmieniło, ludzie nie mają po prostu pieniędzy. Co robią rzemieślnicy? Redukują zatrudnienie - dodaje dyrektor CRR. - A będzie jeszcze gorzej.
Braku klientów nie odczuwają jedynie mechanicy samochodowi, blacharze oraz lakiernicy.
- Tutaj interes cały czas się kręci - mówi Urszula Targowska.
W Skierniewicach 60 rzemieślników skupionych w cechu zatrudnia w sumie około 800 pracowników.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?