18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego uczniowie targnęli się na swoje życie?

Agnieszka Kubik
fot. Agnieszka Kubik
W Bolimowie wrze. Najpierw 17-letni Sebastian próbował popełnić samobójstwo. Ledwie odratowany przez rodziców nastolatek wciąż przebywa w stanie śpiączki w szpitalu w Łowiczu. Kilka dni później jego kolega, 16-letni Dominik, uczeń miejscowego gimnazjum, popełnił samobójstwo.

W obu przypadkach – jak twierdzą mieszkańcy – poszło o tę samą dziewczynę, uczennicę trzeciej klasy gimnazjum w Bolimowie. Postępowanie w tej sprawie prowadzi skierniewicka prokuratura. Na razie biegły ustala skasowane treści w telefonie komórkowym należącym do zmarłego Dominika. Ma być to klucz do wyjaśnienia, dlaczego chłopiec targnął się na życie.

•••
Rodzice Sebastiana, który przebywa w szpitalu, twierdzą, że nie odpuszczą sprawy. - Bo często zamiata się je pod dywan, każdy uważa, że to nie jego sprawa - mówi Sławomir Gostyński. - A w tym przypadku jeden młody człowiek nie żyje, a drugi jest na granicy życia i śmierci. Nie wiadomo, czy mój syn przeżyje. 


W okresie nastu lat młodzi ludzie często "mają chłopaka" lub "dziewczynę", często zdarzają się również rozłąki czy zdrady, ale w zdecydowanej większości przypadków nie kończą się one tragicznie. 


Co sprawiło, że tym razem było inaczej? Najbliżsi tego nie wiedzą. 


Kurabka w gminie Bolimów. To tu, wraz z z matką i siostrą oraz jej rodziną, mieszkał 16-letni Dominik. 
Matka dorabia, nie ma jej akurat w domu. Siostra nie chce rozmawiać. - To wszystko jest za świeże, sami nie wiemy, o co poszło i na czym stoimy - mówi kobieta. - Dajmy czas policji. 


Sąsiedzi są tragedią wstrząśnięci. Dominik dwa dni przed śmiercią biegał ze znajomymi po podwórku, rzucali się śnieżkami. Nic nie wskazywało, by mógł mieć samobójcze myśli.


- To był naprawdę grzeczny i spokojny chłopiec, przystojny, rosły - mówi jeden z sąsiadów. - Szkoda dzieciaka. 


16-latek prawdopodobnie pozostawił list - że nikogo nie obwinia za swoją śmierć, i że jest to jego samodzielna decyzja. Ponoć nie mógł się pogodzić z samobójczą próbą Sebastiana. 
16 stycznia, w środę, zarzucił sobie pętlę na szyję. Znalazła go siostra, na tyłach domu. 


•••
Dziesięć dni wcześniej, 6 stycznia, w święto Trzech Króli, pętlę na szyję zarzucił sobie jego kolega Sebastian.


- Wieczorem patrzę, a w szopie pali się światło - mówi matka Sebastiana. - Mówię do córki "idź i zgaś". Poszła, za chwilę usłyszeliśmy krzyk. 
Rodzice twierdzą, że karetka pogotowia jechała około... 40 minut.

Sławomir Gostyński do tej pory nie może się dopytać, skąd wyruszyła. Dyspozytorkę popędzał z pięć razy. Karetka chciała zawieźć niedoszłego samobójcę do Skierniewic, ale już w drodze okazało się, że w szpitalu nie ma miejsca. Skręcili na Łowicz.


Co się tego dnia stało? 


- Sebastian dwa lata chodził z Anią (imię zmienione) - opowiadają Gostyńscy. - Wielka miłość. Ale już w Wigilię Ania coś kręciła, że gości ma, że nie może się z nim spotkać. Noc sylwestrową syn spędził z nami. Było sporo gości, bawiliśmy się super. Nic nie było po nim widać, że coś jest nie tak - podkreślają. 


W feralną niedzielę, 6 stycznia, dziewczyna przyszła do Sebastiana i powiedziała, że zrywa z nim znajomość. Sylwestra miała już spędzić z innym chłopakiem, właśnie z Dominikiem. 
- Nas nie było wtedy w domu, ale starsze dzieci opowiadały, że Sebastian dostał białej gorączki: krzyczał, wymiotował, płakał, że nie zasługuje, by Ania go zdradziła - opowiadają rodzice Sebastiana. - Gdy przyjechaliśmy, uspokoił się. A wieczorem poszedł się powiesić... - ciągną opowieść.


Po tym zdarzeniu rozeźleni koledzy Sebastiana zaczęli grozić, być może także w formie sms-owej, Dominikowi. 
Faktem jest, że chłopiec przez tydzień nie pojawiał się w szkole. 


- Poszliśmy do dyrektor gimnazjum i powiedzieliśmy o całej sprawie - mówi Sławomir Gostyński, który ma żal do dyrekcji, że nie podjęła natychmiastowych działań. - Zamiast od razu pojechać do Dominika, przedstawiciel szkoły był tam dopiero w środę. Tę, w którą chłopak się powiesił. Za późno. 


•••

Dyrektor gimnazjum Agnieszka Osicka nie chce z nami rozmawiać. - Mogę powiedzieć tylko tyle, że po tragedii uczniowie zostali objęci opieką psychologiczną przez psychologów z Powiatowej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Skierniewicach - ucina rozmowę.


W poradni usłyszeliśmy, że "panie psycholog wyjechały w teren".


Bardziej rozmowny jest Stanisław Linart, wójt gminy Bolimów. Podkreśla, że w tej sprawie szkoła zrobiła wszystko, co mogła. Z informacji uzyskanych od dyrekcji wynika, że 16-letni Dominik już rok wcześniej był skierowany na badania do poradni, a szkoła dostosowała się do jej zaleceń. Przez ostatni rok Dominik był objęty indywidualną pomocą psychologiczno-pedagogiczną. Dyrekcja była w ścisłym kontakcie z jego matką, której również proponowano pomoc. Nie skorzystała z niej.


- Już po tragedii w klasach były przeprowadzone pogadanki z wychowawcami, kilka razy byli u nas psychologowie z Powiatowej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, prowadzili indywidualne rozmowy z uczniami - wylicza Stanisław Linart. - W poradni został też uruchomiony dyżur lekarza-psychiatry, młodzież mogła w każdej chwili podjechać. Wczoraj odbyło się spotkanie z rodzicami, w którym uczestniczyli psychologowie. Organizujemy też spotkanie z Mariuszem Jędrzejko, szefem Mazowieckiego Centrum Profilaktyki Uzależnień. 


Sławomir Gostyński nie jest przekonany co do słów wójta. - Z tego, co wiem, ta pomoc psychologiczna wcale
tak dobrze nie wyglądała - mówi. - Pomoc to mamy bardzo dużą ze strony szkoły Sebastiana w Łowiczu - nie ma dnia, by nauczyciele nie kontaktowali się z nami dopytując, jak syn się czuje.

•••

W 2009 roku popełnił samobójstwo uczeń tego samego gimnazjum. 


- Podobna "fala" miała miejsce kilka lat temu w gimnazjum w Godzianowie - przypomina Mirosława Nowacka, kierownik skierniewickiej delegatury Kuratorium Oświaty w Łodzi. - Doszło tam do jednego samobójstwa i kilku prób.

Czy na takie szkoły mamy większe baczenie? Wysyłamy zapytania do dyrektorów, interesujemy się, czy uczniowie mają zapewnioną opiekę psychologiczną. Jeśli tak, a dodatkowo policja nie ustaliła, że powodem targnięcia się na życie mogą być konflikty w szkole, to nie mamy podstaw do jakichkolwiek interwencji. Rodzice zawsze mogą zgłaszać do nas swoje uwagi, także anonimowo - dodaje Mirosława Nowacka. - Przeprowadzamy tzw. ewaluacje. To możliwość anonimowego wypowiedzenia się przez rodziców. W gimnazjum w Bolimowie przeprowadziliśmy ją w styczniu 2012 roku. Rodzice, pytani o bezpieczeństwo w szkole, nie mieli żadnych uwag. 


•••

Pozostaje pytanie, co z 15-letnią Anią, która znalazła się w bardzo trudnej sytuacji.

Czy nastolatka ją udźwignie? Nie ulega wątpliwości, że uczennica będzie poddana ostracyzmowi części rówieśników.

Wójt Stanisław Linart zapewnia, że i w tym przypadku szkoła postawiła się na wysokości zadania - jest w stałym kontakcie z matką uczennicy, a dziewczyna znajduje się pod opieką psychologa. W środę, po dłuższej przerwie, pojawiła się w szkole.

- Uważam, że zbyt często zrzuca się w takich przypadkach winę na szkołę - kwituje wójt Bolimowa.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto