Przy dojeździe do skrzyżowania w Kamionie jedna droga prowadzi bezpośrednio do Żyrardowa, druga do trasy katowickiej. Przy tej pierwszej jest ustawiony znak, który - jak się okazuje - kierowcy niewłaściwie rozumieją. A to kosztuje ich około 50 kilometrów więcej, bo aż tyle muszą nadrobić, chcąc być w zgodzie z przepisami.
- Dojechałem do tego skrzyżowania i zrozumiałem, że znak, który wygląda jak zakaz wjazdu, tyle że jest przecięty wskazówką i liczbą 13, jest właśnie znakiem zakazu wjazdu - mówi pan Jerzy. - Pojechałem więc prosto.
Oficjalnie objazd wygląda w ten sposób, że ze Skierniewic trzeba dojechać do Mszczonowa i dopiero stamtąd trasą do Żyrardowa. Lekko licząc, jest to około 50 dodatkowych kilometrów w jedną stronę. Kierowcy biorą się więc na różne sposoby, by podróż do oddalonego o 25 km miasta maksymalnie skrócić.
- Jadąc w kierunku trasy katowickiej stwierdziłem, że nie będę nadrabiał tyle kilometrów, tylko skręcę w jakąś boczną drogę, aby dojechać do wysokości Puszczy Mariańskiej - kontynuuje pan Jerzy. - Tak też zrobiłem. Tyle że na końcu tej drogi znów zobaczyłem ten sam dziwny znak, co poprzednio. Nie cofałem już, pojechałem dalej. Po wielu perturbacjach, jakimiś nieoznakowanymi szutrowymi drogami dotarłem do tego Żyrardowa, ale nikomu nie życzę takiej wycieczki - dodaje.
Pan Jerzy robił wszystko, by nie złamać przepisów. Inaczej postępują zawodowcy, dla których każdy kilometr to pieniądz. Piotr Kłos, koordynator serwisu w jednej ze skierniewickich firm kurierskich, twierdzi, że jego kierowcy ignorują ów dziwny znak stojący na skrzyżowaniu w Kamionie i jadą prosto na Żyrardów. Liczą, że "a nuż się uda" dojechać. - Każdego dnia roboty wyglądają trochę inaczej, więc często można dojechać nadrabiając jedynie jakieś 5 kilometrów w Bednarach - mówi. - Tyle tylko że ta droga jest okropna, tam dwa maluchy mają problem z wyminięciem się. A co dopiero, gdy spotykają się ciężarowe? Ostatnio mijałem się z takim 14-tonowym, tragedia! Zastanawiam się, dlaczego nikt nie postawi znaków zakazu wjazdu dla takiego tonażu - stwierdza.
Zdaniem Moniki Burdon, rzecznika Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, kierowcy, którzy ignorują znak, czynią to na własną odpowiedzialność. Oficjalny objazd wiedzie drogą krajową przez Mszczonów. - A to dlatego, że my nie możemy kierować objazdu na drogę niższej kategorii - wyjaśnia. - Jeśli ktoś jeździ zamkniętą przez nas drogą wojewódzką lub gminną, to zwyczajnie łamie przepisy.
Skierniewicka policja twierdzi jednak, że... nikt przepisów nie łamie. - Znak, o którym mowa, jest znakiem informacyjnym, a nie zakazu - uważa Artur Bisingier, rzecznik policji. - Należy go interpretować w ten sposób, że za 13 kilometrów będzie obowiązywał całkowity zakaz ruchu. Kierowcy liczą jednak na to, że uda im się "przemknąć", bo nie chce im się jeździć po 50 kilometrów więcej. Ale tam czuwać już powinna policja z Żyrardowa, to ich problem.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?