Przyjechałem do szkoły ok. godz. 11.30. Lekcje miałem zacząć o godz. 11.50 z uwagi na próbne matury, które odbywały się w tym tygodniu w naszej szkole. Wysiadłem z samochodu. Zauważyłem, że wszyscy uczniowie stoją przed szkołą, widziałem też karetkę. Przed wejściem do budynku stały radiowozy i wóz straży pożarnej.
Zapytałem znajomych: co się stało? Kilka osób zgodnie odpowiedziało: "bomba". Pierwsza myśl jaka przemknęła przez moją głowę - "dlaczego wszyscy stoimy przed budynkiem, w którym może być bomba, przecież istnieje realne zagrożenie dla naszego życia".
Nauczyciele nerwowo liczyli swoich uczniów. Zauważyłem profesora od PO. Pomyślałem sobie "on będzie coś wiedział, to równy facet, odpowiedzialny za BHP w szkole". - Panie profesorze co się stało? - zapytałem. - Wiem tyle co ty - odpowiedział.
Minęła godzina. Wszystkim było zimno. Dalej nie wiedzieliśmy co się dzieje. "Przecież powinna być już jakaś informacja" - pomyślałem. Nareszcie usłyszeliśmy "Lekcje odwołane, wracajcie do domów". Wszyscy się ucieszyli, zrobiono nam dłuższy weekend.
Jaki był powód ewakuacji? "To chyba fałszywe zgłoszenie o podłożeniu bomby. Nikt nie powiedział nam, że to ćwiczenia, więc wszystko odbywało się zgodnie z wytycznymi. Najważniejsze, że nic nie znaleziono" - usłyszałem od strażaków.
W sumie ewakuowano prawie 1000 osób. Akcja trwała godzinę. Nic nie znaleziono. Akcja zakończyła się sukcesem. Tylko nadal po głowie chodzi mi pytanie "ćwiczenia, czy na serio?".
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?