Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bałagan w kinie. Czym się różnią rodzice od dzieci? Niczym

Agnieszka Kubik
arch.polskapress/Mikołaj Sumiński
To, co się dzieje podczas seansów w Kinoteatrze Polonez przechodzi ludzkie pojęcie. Widzowie jedzą głośno popcorn, rozmawiają, wychodzą co chwila mocno trzepiąc drzwiami, itd. Bywa, że odbierają telefony. Wszechobecny luz sprawia, że oglądanie filmów w kinie do przyjemności nie należy. I to się nie zmieni, bo tę kulturę, a raczej jej brak, przekazujemy naszym dzieciom.

Jedna z mam, pani Anna, napisała tak: „Miałam dziś okazję być w Kinoteatr Polonez. Sala niemalże pełna. Na sali rodzice z dziećmi. Po projekcji szok, przynajmniej dla mnie - masa wyrzuconego popcornu, rząd za rzędem. Zresztą nie tylko popcornu. Sądziłam, że takie rzeczy mogą się przytrafić podczas seansów dla dorosłych. Wydawało mi się, że kiedy rodzice przychodzą do kina z dziećmi, to pokazują tym dzieciom, jak się zachowywać w takich miejscach, jak kino. Choćby dlatego, że dzieci mogą nie pamiętać. Rozumiem, że któryś maluch mógł upuścić kubełek z popcornem. Ale aż tylu?”

Dla mamy była to może nowość, ale dla Piotra Bigosa, kierownika kina, już nie. Po każdej projekcji, zwłaszcza darmowej, sala wygląda tak, jakby przeszedł po niej tajfun. Pod fotelami leży popcorn, opakowania po nim, papierki od cukierków i batonów, butelki, puszki, itd. Fotele są dewastowane.

- Po bokach sali kinowej stoją kosze i wszystkie śmieci do nich powinny być wyrzucane, to chyba naturalny odruch - mówi Piotr Bigos. - Zwracanie uwagi nic jednak nie daje, i to od wielu już lat. A my mamy tylko trzy panie sprzątaczki, które pracują na zmiany. Już nie nadążają. Może warto zjeść przed wyjściem do kina dobry obiad i nie podjadać w trakcie seansów? - kwituje.

Piotr Bigos dodaje,
że nie lepiej jest w toaletach, które są zapychane, a spłuczki nagminnie niszczone.

Oczywiście problem nie dotyczy wszystkich widzów - ci z DKF Eroica, Kina dla Kobiet czy fani sztuk teatralnych to ludzie kulturalni. Ale są w mniejszości.

- Kiedyś miałam ochotę spędzić Nowy Rok w kinie oglądając fajne filmy, bo Polonez przygotował taką ofertę - mówi jedna ze skierniewiczanek. - Jakiś miesiąc wcześniej byłam jednak na seansie i jak zobaczyłam, w jakim towarzystwie przyszłoby mi spędzać Sylwester, to się załamałam - mówi.

Najbardziej jednak niepokoi zachowanie rodziców, którzy nie uczą dzieci zasad dobrego wychowania. Może po prostu sami ich nie mają? Bo trudno zrozumieć, dlaczego śmieci, zamiast do koszy, są rzucane pod kinowy fotel.

KOMENTARZ RED. AGNIESZKI KUBIK
Bywam w naszym kinie dość często, służbowo i prywatnie, i widzę, co się dzieje na seansach, a zwłaszcza po nich: można to określić jednym słowem „masakra”.

Czy naprawdę w trakcie oglądania filmu trzeba pożerać tę szeleszczącą prażoną kukurydzę (inna historia, że gdyby nie można jej było kupić przed salą kinową problem byłby mniejszy - ale rozumiemy: biznes); czy trzeba odbierać telefony komórkowe i przez nie rozmawiać, czy trzeba się wpatrywać w oślepiająco jasne w ciemnej sali ekrany tychże komórek; czy trzeba pić soczki, wypakowywać z opakowania batony; czy trzeba wreszcie kręcić się po widowni wchodząc i wychodząc z sali, za każdym razem trzaskając głośno drzwiami?

Widać trzeba, a nawet powiem więcej: dzieci i młodzież, wychowani na totalnym luzie, chyba nie zdają sobie sprawy, że ich zachowanie w kinie jest naganne. Dla nich jest to standard, bo widzą, że w amerykańskich kinach jest podobnie, a to przecież fajny wzorzec do naśladowania. Rzucamy kurtkę, czapkę i szalik na fotel za siebie (w kinie słyszymy, że nie ma szans na otwarcie szatni, bo zbyt duży jest „przepływ” ludzi, a zbyt mało osób do pracy), do jednej ręki bierzemy dopiero co uprażony popcorn, w drugą colę - i seans może się rozpocząć.

Można się do woli śmiać, można dyskutować, można nawet beknąć, i niech ktoś zareaguje! Jeśli jesteśmy dorośli to uznamy osobę zwracającą nam uwagę za gbura i sztywniaka, a jeśli ktoś zwróci uwagę naszemu dziecku - ooo, nie daj Boże.- Organicznie nie cierpię wtrącania się do moich dzieci i uważam, że nikt nie ma do tego prawa - uważają zwykle rodzice.

Większość z nich reaguje wręcz agresją, gdy ktoś zwróci uwagę ich „cudownemu dziecku”. Widzowie wiedzą swoje. Płacą i mają się w kinie dobrze bawić, a nie szukać kosza na śmieci, czy być obsztorcowywanym za to, że głośno mlaskają. Albo rozrzucają popcorn po sali (jeden z Czytelników zasugerował, by go pozbierać i raz jeszcze sprzedawać...)
O tym, jak (nie) wychowujemy nasze dzieci na stronie 9.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto