Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Agencja towarzyska działa w centrum osiedla. I niewiele można zrobić

Agnieszka Kubik
Agnieszka Kubik
Mieszkańcy bloku przy ul. Słowackiego w Rawie Mazowieckiej mają duży problem - w jednym z mieszkań od ponad roku funkcjonuje agencja towarzyska. I w świetle prawa niewiele można z nią zrobić.

Spotkanie w tej sprawie odbyło się w miniony piątek w siedzibie Rawskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, do którego blok z prężnie działającą agencją należy.

Mądre głowy na czele z prezes RTBS Bogumiłą Sitarek, burmistrzem miasta Piotrem Irla oraz przedstawicielami policji próbowały podjąć jakieś decyzje w tej sprawie, ale tak naprawdę niewiele zrobiono z uwagi na brak quorum.

Spotkanie ma się odbyć raz jeszcze, natomiast na piątkowym posiedzeniu część lokatorów szczegółowo przedstawiła problem. Wszyscy prosili o anonimowość, bo temat - jak wiadomo - jest delikatnej materii.

Co najbardziej przeszkadza mieszkańcom
Najbardziej narzekano na wszechobecny brud (oddawanie moczu na klatce przez klientów, zużyte prezerwatywy i podpaski, pozostawiane puszki czy butelki po napojach), odgłosy nocnych libacji i orgii, ale i intymnych zbliżeń, których czasem nie jest w stanie zagłuszyć nawet włączony na full telewizor.

Najbardziej irytują kręcący się panowie, głównie obcokrajowcy. Ich ciągła obecność sprawia, że mieszkańcy obawiają się o bezpieczeństwo swoich dzieci. Strach wypuścić je na podwórze czy na plac zabaw.

-Wiadomo, co takiemu może strzelić do głowy? - mówi jeden z mieszkańców. - To jacyś zboczeńcy, normalni ludzie nie korzystają z usług prostytutek! Najczęściej to Turcy, Arabowie, Wietnamczycy, Chińczycy, głównie przyjezdni. Ale Polacy też są. Widzieliśmy gościa, który przyjechał z dwójką dzieci. One zajęły się w aucie komórkami, a tatuś poszedł załatwić sprawę! A jeden to wchodził z synem. Czasem to takie kolejki stoją pod blokiem, że trudno przejść - w Wigilię na przykład, albo w inne święta!

- Ruch w interesie mają niezły, wyliczyliśmy, że rekord to siedmiu panów w ciągu pół godziny! - dodaje inny mieszkaniec. - Oni się bawią, a my i nasze rodziny od ponad roku przechodzimy piekło.

- Panowie mylą numery i drzwi do mieszkań, czasem otwieram, a tam stoi jakiś napalony - mówi lokator.
- Te panie potrafią puścić taką wiązankę, że uszy puchną. A dzieci słyszą - dodaje inny.

- My nic do tych kobiet i w sumie do ich klientów nie mamy - podkreśla jeszcze inny. - Niech sobie działają, ale gdzieś w domku jednorodzinnym, poza miastem, a nie w centrum osiedla!

- Jedna z lokatorek wyprowadziła się stąd, bo miała syna w wieku dojrzewania i problem był duży - dodają. - Ale czy to my powinniśmy się wyprowadzić? My nie robimy niczego nagannego!

Luka moralno-prawna: aktywność seksualna nie jest karana
Kobiety świadczące usługi seksualne w rawskim bloku są zrzeszone w pewnej sieciówce, którą można by określić mianem „erotycznego ubera”.

Wystarczy wejść na stronę owej sieciówki, kliknąć na miejscowość, która nas interesuje i oto pojawia się cała plejada pań. Są ich zdjęcia i opisy, stawki, a także numery telefonów. Panowie jadący na przykład tranzytem przez Rawę mogą wybrać tę agencję (panią), która jest najbliżej.

Właściciel mieszkania, które wynajmują panie, w zasadzie się na osiedlu nie pojawia, a wszelkie działania skierowane przeciwko niemu kończą się fiaskiem.

- Bo żyjemy w swoistej luce prawno-moralnej - podkreślał na spotkaniu Andrzej Zagibajło z rawskiej komendy policji. - Jak powszechnie wiadomo, prostytucja w Polsce nie jest karana, karze podlega stręczycielstwo.

Teoretycznie stręczyciela nie ma. Gdy do mieszkania wkroczyła policja, przebywające tam panie oświadczyły, że owszem, one świadczą usługi, ale dlatego, że lubią seks i nikt poza nimi nie czerpie z tego korzyści. Robią to dobrowolnie, nikt ich do niczego nie przymusza. Wszystko w literze prawa.

Mieszkańcy od dłuższego już czasu próbują walczyć z agencją na różne sposoby. Pomaga im w tym RTBS - tyle, że nieskutecznie. - Z naszej strony poszło do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, ale przyszło umorzenie - mówiła prezes Bogumiła Sitarek. - Nic więcej nie możemy zrobić.

Mieszkańcy próbowali też wynajmem mieszkania zainteresować urząd skarbowy - chodziło o skontrolowanie, czy właściciel płaci podatki - też bez efektu, podobnie jak próba rozmowy z owym właścicielem. Zdaniem mieszkańców pan J. ich po prostu zignorował.
W zasadzie w takiej sytuacji pozostaje jedynie policja. I to ona podjęła już pewne działania, ale nie o wszystkich może otwarcie mówić - tak przynajmniej usłyszeliśmy na spotkaniu.

W czym policja może pomóc mieszkańcom
Obecni na spotkaniu stróże prawa podkreślali, że co do oceny moralnej całego procederu zgadzają się z mieszkańcami w stu procentach. - My musimy działać jednak zgodnie z przepisami - mówili, co oznaczało, że wejść i zamknąć agencji nie mogą. Ale mogą jej utrudniać życie.

Mieszkańcy mają dzwonić na policję za każdym razem, kiedy tylko uznają to za stosowne - w przypadku zakłócania ciszy nocnej, porządku publicznego, śmiecenia, itd. Policja będzie przyjeżdżać i się kręcić pod blokiem, co pewnie dobrą reklamą dla agencji nie będzie.

Pewne działania ma też podjąć RTBS, na który mieszkańcy też bardzo liczą. Niestety, też nie możemy o nich napisać, bo mają być dla agencji zaskoczeniem. Czy coś to wszystko da? Okaże się, a my do sprawy powrócimy.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto