Życie uprzykrzała mu sąsiadka, mająca kilka psów - czworonogi biegały luzem po podwórku lub wybiegały poza ogrodzenie, stwarzając zagrożenie dla przechodniów, szczekały zakłócając ciszę nocną i tzw. mir domowy.
- Czułem się przez psy oraz przez tę panią wręcz terroryzowany - mówi pan Sławomir. - Kobieta nic sobie nie robiła z moich uwag i próśb. Bałem się wyjść z własnego domu czy podejść do bramy, by wpuścić do siebie znajomych - mówi zgnębiony mężczyzna. - Poza tym sąsiadka często mnie wyzywała i obrażała. Mężczyzna monitował na policji, w straży miejskiej, u administratora, czyli w Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej.
Interwencje służb tylko na jakiś czas poprawiały sytuację. Ostatecznie pan Sławomir zdecydował się na drogę sądową. - Nie miałem wyjścia - mówi skierniewiczanin. - Wyrok został wydany zaocznie, a sąd uznał, że moja sąsiadka zakłóciła porządek publiczny oraz używała słów uznawanych powszechnie za obraźliwe.
Kobieta ma zapłacić 300 złotych grzywny oraz pokryć koszty sądowe. Zgadzam się z tym wyrokiem, nie będę się od niego odwoływał. Teraz czekam na reakcję sąsiadki - uspokoi się czy nie.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?