Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Całe życie poświęcił Reymontowi. Teraz po świecie śledzi jego „Chłopów”

Wojciech Kubik
Wojciech Kubik
A jednej z aukcji panu Zbigniewowi udało się kupić dyplom, który za rolę w  "Chłopach" otrzymał Władysław Hańcza.
A jednej z aukcji panu Zbigniewowi udało się kupić dyplom, który za rolę w "Chłopach" otrzymał Władysław Hańcza. Fot. Wojciech Kubik
Twórczością Reymonta zainteresował się, gdy był jeszcze dzieckiem, a w rodzinnym Pszczonowie kręcono serial „Chłopi”. Dziś, po wielu latach, zainteresowanie to przerodziło się w pasję, której owocem jest między innymi kolekcja 220 wydań „Chłopów” z całego świata.

Młody kolekcjoner na planie filmowym

Zaczęło się niewinnie na początku lat 70-tych XX wieku, kiedy to do Pszczonowa (powiat skierniewicki) zawitała ekipa filmowa, by zabrać się za kręcenie serialu i filmu „Chłopi” na podstawie powieści Władysława Stanisława Reymonta. Na filmowców trafił młody Zbigniew Stań, który miał już za sobą pierwsze kolekcjonerskie doświadczenia.

- Już jako dziecko zajmowałem się zbieraniem etykiet od zapałek, a dodatkowo interesowałem się filmem, aktorami. Kupowałem magazyny, wycinałem zdjęcia aktorów – wspomina Zbigniew Stań z Lipiec Reymontowskich

Widząc taką plejadę aktorów w rodzinnej wsi, postanowił zabrać się za zbieranie autografów wszystkich gwiazd. Początkowo podtykał im szkolny pamiętnik, ale widząc, że nie wszyscy chętnie składają młodemu chłopcu swe podpisy, postanowił działać sposobem. Wycinał z magazynów zdjęcia poszczególnych aktorów, wklejał je do zeszytu i tak przygotowany stawał przed obiektami swych westchnień. Zadziałało.

- Wtedy zebrałem ponad 80 autografów, prawie całej aktorskiej obsady – mówi.

Od autografów do książek Reymonta

Różne pasje kolekcjonerskie nie opuszczały pana Zbigniewa przez całe życie. Gdy przeprowadził się do Lipiec Reymontowskich, zaczął przesiąkać ludową kulturą, interesować się strojami regionalnymi, zwyczajami, zabytkami. I oczywiście znów wszystko postanowił kolekcjonować. Po latach zbierania wpadł na pomysł i w 2010 roku otworzył własną Galerię Staroci i Pamiątek Regionalnych.

- Cały czas jeżdżę gdzie się tylko da, zbieram od ludzi różne starocie i moja kolekcja powiększa się z roku na rok. Turyści mają co oglądać – śmieje się Zbigniew Stań.

Galeria z dwóch niewielkich pomieszczeń cały czas się rozrasta, a turystów przybywa z każdym miesiącem i to mimo szalejącej pandemii.
Gdy już galeria otworzyła swe podwoje, pan Zbigniew postanowił poszerzyć krąg swych zainteresowań i zacząć zbierać wydania „Chłopów” Reymonta. Pomogła mu w tym technika.

Bez internetu nie znajdziesz Reymonta

- Przed 2010 rokiem nie miałem fizycznej możliwości realizowania swego marzenia i zbierania „Chłopów” z całego świata, bo po prostu nie miałem jak dotrzeć do tych książek. Nie miałem internetu, nie znałem się na obsłudze komputera. Trzeba było to zmienić – wspomina.

Po załatwieniu łącza internetowego zaczęła się intensywna nauka komputera i poruszania się po aukcyjnym świecie. Wszystko to zakończyło się sukcesem i szybko na półkach Zbigniewa Stania pojawiły się dziesiątki wydań sztandarowej powieści Reymonta. Narastały jednak coraz większe problemy.

- W Polsce można kupić tylko około 80 wydań. Potem trzeba już zaglądać na zagraniczne portale aukcyjne i to nie tylko te najbardziej popularne, jak ebay. Ich jest o wiele więcej, a niemalże każdy kraj ma takie własne allegro, gdzie zawsze można coś ciekawego znaleźć. Problem jednak w tym, że wiele krajów, szczególnie byłych demoludów, nie chce wysyłać nic poza granice kraju – mówi Zbigniew Stań

Reymontowska turystyka

W tej sytuacji konieczne było organizowanie zagranicznych wycieczek, a wśród wielu z nich pan Zbigniew z uśmiechem na ustach wspomina dwie – na Węgry i na Słowację. Uzbrojony w wydrukowane z internetu okładki węgierskich wydań Zbigniew Stań wraz z synem wyruszył na spacer po budapesztańskich antykwariatach. Długi czas nie miał szczęścia, aż wreszcie w jednym ze sklepów antykwariusz przeszukał górne półki i z jednej zdjął zakurzoną książkę.

- Sprzedał mi ją w promocji za równowartość 7 złotych. Chyba nie wiedział, co posiada, a było to pierwsze węgierskie wydanie „Chłopów”. Prawdziwa perełka i unikat – mówi pan Zbigniew.

Początkowo szczęście nie sprzyjało mu również w Bratysławie i w żadnym z antykwariatów nie posiadano poszukiwanych książek. Uparci Polacy nie odpuszczali i wreszcie natknęli się na Instytut Polski. Pracownikom przedstawili swój problem.

- Pracująca tam pani postanowiła mi pomóc. Obdzwoniła znajomych antykwariuszy i u jednego znalazła to, czego szukałem. Sama kupiła mi książkę przez internet, ja oddałem jej pieniądze, a potem odebrałem egzemplarz od sprzedającego u niego w domu. Prawdziwe szczęście – wspomina.

Kolekcja rośnie, poszukiwania trwają na całym świecie

Po ponad 10 latach kompletowania Zbigniew Stań ma w swym zbiorze 220 wydań „Chłopów” z całego świata. Wśród nich są takie perełki, jak pierwsze wydania polskie z lat 1904, 1906 i 1909, a nawet komplet „Tygodników Ilustrowanych” z 1902 roku, w którym „Chłopów” drukowano w odcinkach.
Oprócz tego znajdą się wydania chińskie, meksykańskie, duńskie, ukraińskie, litewskie, niemieckie i wiele, wiele innych. Samo kolekcjonowanie wiąże się z koniecznością zdobycia wiedzy na temat samego noblisty oraz jego dzieł, a po tylu latach pan Zbigniew może uchodzić już za fachowca w tej dziedzinie. Wie też, czego mu jeszcze brakuje.

- Nie mam wydań japońskich, koreańskich, czy indyjskich, choć wiem, że wyszły, ale bardzo ciężko jest je zdobyć. Przykładowo w Indiach wydano „Chłopów” tylko w narzeczu ze stanu Orissa. A w kraju tym jest przecież 300 różnych narzeczy – słyszymy.

Wiadomo również, że powieści Reymonta nie wydano w żadnym z krajów afrykańskich, ani też nie przetłumaczono na język arabski. Książki tej nie ma też w Brazylii, Albanii, Grecji, Portugalii i Norwegii.

Bardzo drogie hobby

Książkowe hobby pana Zbigniewa jest jednym z kilku, którym poświęca swój czas i jak sam podkreśla – nie jest to tania zabawa. Książki kosztują, a o niektóre egzemplarze trzeba toczyć zacięte bitwy na internetowych aukcjach. Stara się jednak jakoś z tym sobie radzić, a jednym z pomysłów jest...turystyka.

- Zarabiam trochę na turystach, na sprzedawaniu różnych odrestaurowanych przedmiotów, znalezisk. Sam prowadzę mały antykwariat ze starymi przedmiotami i wszystko, co w ten sposób zarobię, wydaję na internetowe aukcje – mówi hobbysta.

Obecnie trwają poszukiwania kilkunastu rzadko spotykanych egzemplarzy, a w niedalekiej przyszłości planowana jest kolejna zagraniczna wycieczka poszukiwawcza. Tym razem do Rumunii.

- Na razie plany pokrzyżowała mi pandemia. Widziałem, że na rumuńskich portalach aukcyjnych są książki, które mnie interesują, ale z Polski nie da się ich kupić. Sprzedający po prostu nie zgadzają się wysyłać poza granice kraju. Trzeba będzie poczekać aż sytuacja się uspokoi i jechać na miejsce – z nadzieją w głosie mówi pan Zbigniew.

A jednej z aukcji panu Zbigniewowi udało się kupić dyplom, który za rolę w  "Chłopach" otrzymał Władysław Hańcza.

Całe życie poświęcił Reymontowi. Teraz po świecie śledzi jeg...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto