Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Zabawa zabawa”: Granica między baletami a nałogiem jest istotnie płynna [RECENZJA]

Dariusz Pawłowski
Robert Jaworski/Kino Świat
Alkoholizm jest straszliwą, nie przebierającą w ofiarach chorobą. Kinga Dębska w swoim nowym filmie stara się mocno podkreślić właśnie takie spojrzenie na tę przypadłość. Chorobę, nie patologię.

Nawet Święty Mikołaj nie spotyka się w Polsce z takim przyzwoleniem i międzyśrodowiskową akceptacją jak alkohol. Pije się niezależnie od wieku, płci, statusu społecznego czy materialnego, poglądów, wykształcenia, gustu, koloru włosów, liczby dzieci, dorobku. A wszystko, co akurat jest na swój sposób fantazyjne, w imię zdrowia. Nie da się ukryć, że życie bywa nie do przyjęcia bez alkoholu, ale granica między zabawą a nałogiem jest w tym przypadku bardzo (dosłownie) płynna. A chwila, która stanowi przejście na drugi brzeg, jest zwykle niezauważalna.

Właśnie egalitarny charakter alkoholu uwypukla Kinga Dębska w „Zabawie zabawie”. Bohaterkami czyni trzy kobiety, z różną liczbą lat na karku, odmiennymi doświadczeniami, relacjami z otoczeniem, sytuacją rodzinną. Łączy je gorzała i pozycja - zawodowo wszystko układa się znakomicie, osiągnęły sukces, w powszechnym mniemaniu ostatnim pragnieniem, które mogłoby nimi kierować, byłby pociąg do zawartości butelki. Najstarsza z nich, Teresa - szanowana chirurg i ordynator szpitala dziecięcego - pije już niemal bez przerwy, także w pracy. Czterdziestoletnia Dorota jest cenionym prokuratorem, ma znanego polityka za męża, a alkohol zdaje jej się być doskonałym relaksem. I w końcu najmłodsza, Magda - kończy studia, ma dobrą pracę w międzynarodowej firmie, po obowiązkach przedkłada jednak ostrą imprezę nad siedzenie w domu z banalnymi rodzicami. Wszystkie alkohol doprowadza do sytuacji skrajnej, która może być początkiem oczyszczenia lub ostatecznym skokiem na dno. Ich historie się nie przenikają, raczej składają na pewną całość, obraz powszechności schorzenia, którym dotkniętych mijamy każdego dnia na ulicy, które może czyhać i na najbardziej pewnych siebie za najbliższym zakrętem. Trzy historie stają się życiorysem jednej osoby w rozmaitym wieku i różnych stadiach nałogu.

Autorka filmu nie stawia wyraźnych tez, nie próbuje szantażować widza jednoznacznymi ocenami. Zwraca uwagę na wypieranie problemu przez osoby już nie radzące sobie ze swoim piciem, zauważa, iż alkoholizm dobrze się czuje w każdej scenografii i może się zaczynać pośród eleganckich kieliszków z klasowym winem, ale nie poucza, nie moralizuje, nie jest oskarżycielem czy obrońcą, ani tym bardziej sędzią. W jej filmie jest czułość, która jednak nie zamienia się w tandetną tkliwość. Z drugiej strony Dębska nie próbuje nas walić po głowie obuchem Smarzowskiego, nie tapla swoich bohaterek w wymiocinach i odchodach, utrzymuje, że alkoholizm niemal do końca może się uporczywie trzymać ram pozorów. I choć opowiada o piciu kobiet, tym często bardziej ukrytym, rozgrywanym w samotności, pokrytym nierzadko większym niż u mężczyzn wstydem, to nadaje mu ponadpłciowy, uniwersalny wymiar, dobitnie zaznaczając, że alkoholizm to demokratyczny nałóg. Pozostawia przy tym widzowi ślad dotyczący przeszłości każdej z bohaterek, odbijającej się w ich obecnych zmaganiach. Udało jej się opowiedzieć o problemie intymnie, a zarazem wyraziście, dolegliwie, z szerokim spojrzeniem na zjawisko.

Oczywiście, nie pomija się tutaj i tego, że alkoholizm to także cierpienie bliskich chorego, a reżyserka oddaje to fantastyczną energią pomiędzy aktorami. Absolutnie doskonale rozegraną w każdym szczególe rolę tworzy Dorota Kolak jako Teresa (jakże razem z nią rośnie w nas napięcie podczas gali, na której jest honorowana nagrodą, w oczekiwaniu, aż w końcu się napije), ale to w sekwencjach z Mirosławem Baką emocje sięgają zenitu. Podobnie jest w duecie Agata Kulesza (Dorota) i Marcin Dorociński (jej mąż Jerzy), poprowadzonym nieco wbrew przyzwyczajeniom związanym z tymi aktorami, ale jak porywająco! Pierwszorzędnie w tym gronie zaistniała Maria Dębska - wielopłaszczyznową rolą, z żywiołowo narysowanymi sekwencjami rozmów z rodzicami przy posiłku (Dorota Landowska, Przemysław Bluszcz).

„Zabawa zabawa” nie ma siły i autentyzmu „Moich córek...”, miejscami zdaje się zbyt wykoncypowana, kanciasta w dialogach, potyka się o nieudane żarty i niepotrzebny greps z ciamajdowatymi policjantami, którzy kleją (ale na chuch) poszczególne wątki. Lecz intensywnie dotyka złożoności przyczyn alkoholizmu, jego drastycznego przebiegu i chorobliwej natury (co na razie zostało bardziej zrozumiane na świecie - postać przybyłej zza granicy prezes w firmie Magdy). A skoro to choroba, to można ją leczyć. Każdy ma inny czas, kiedy na pomoc będzie gotowy (dla niektórych nie zdąży on nadejść nigdy). Ale walczyć warto o każdego.

Zabawa zabawa Polska, reż. Kinga Dębska, wyst. Dorota Kolak, Agata Kulesza, Maria Dębska | Ocena: ★★★★☆☆

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto