Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z dyrektorem szpitala w Skierniewicach

Agnieszka Kubik
Wywiad z dyrektorem szpitala w Skierniewicach
Wywiad z dyrektorem szpitala w Skierniewicach Agnieszka Kubik
Wywiad z Jackiem Sawickim, nowym dyrektorem Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Skierniewicach.

Agnieszka Kubik: Dlaczego zdecydował się Pan wystartować w konkursie?
Jacek Sawicki: - Cała moja kariera zawodowa zmierzała właśnie w tym kierunku. Ze Skierniewic wyjechałem w 1989 roku i po wielu latach aktywnego funkcjonowania w Warszawie miałem już trochę dość. W stolicy zarabia się pieniądze, ale nie żyje. Mając plany powrotu do rodzinnego miasta przyznam, że zastanawiałem się nad stanowiskiem dyrektora szpitala. Śledziłem jego historię w mediach, interesowałem się jego działalnością. Wiedziałem też, że dyrektor Krulik zbliża się do wieku emerytalnego...

A co Pana ostatecznie przekonało?

- Osobisty kontakt ze skierniewickim SOR-em, na który z podejrzeniem zawału trafiła moja mama. Obsługa była niemiła, zobaczyłem pacjentów leżących na korytarzu, po wiele godzin cierpiących. Mamę po 10 godzinach obserwacji, wciąż na SOR, zabrałem do szpitala w Warszawie. Zadziwił mnie brak organizacji, a najbardziej, że ówczesny dyrektor ds. medycznych przebywał na dyżurze i tego nie dostrzegał. Właśnie wtedy pomyślałem, że muszę tu wrócić jako dyrektor, bo jak mama drugi raz dostanie zawału, to skutki mogą być poważniejsze.

Rozumiem, że na SOR-ze zmiany będą.

Tak, również kadrowe. Musi nastąpić reorganizacja współpracy z oddziałami, którą oceniam jako niedobrą. Nie może być tak, że jakiś oddział nie może przyjąć pacjenta. Trzeba ułożyć procedury...

Ułożyć? To do tej pory ich nie było?
Możliwe, że były, ale nie działały.

Jakie zmiany są jeszcze planowane?

Trzeba zweryfikować zatrudnienie w szpitalu do poziomu wymagalnego przez NFZ. Restrukturyzacja na pewno dotknie administrację, gdzie niektóre zakresy działań będą zmienione, a niektóre połączone. Zmiany sięgną też tzw. części białej. W szpitalu ponad 80 procent kadry to osoby powyżej 40. roku życia, a staż niektórych na stanowiskach kierowniczych waha się od 10 do 20 lat...

To źle?
Doświadczenie zawodowe jest bardzo cenne, ale dzisiejsze metody zarządzania są zupełnie inne. Jeśli ci ludzie nie uzupełniali swojej wiedzy zarządczej, to...

...będzie ich Pan zwalniał?
Do każdego przypadku podejdę indywidualnie.

Salowym nie przedłużono umów. To właściwa decyzja?

W tym czasie nie było innego wyjścia. Rozumiem mojego poprzednika, który dostał bardzo trudne zadanie: w krótkim czasie musiał znacznie obniżyć koszty funkcjonowania szpitala. Ale faktem jest, że szpital na tym stracił. Salowe powrócą, z 30 pań do pracy wróciła prawie połowa. Wracają również pracownicy gospodarczy.

Ich etaty nie będą już generować kosztów szpitala?
Ja mam 12 miesięcy na poszukiwania oszczędności.

Co się zmieni w kwestii organizacji pracy szpitala?
Mój poprzednik zakończył kontrakt z ortopedią, z czym całkowicie się zgadzam. Po pierwsze korzystaliśmy z usług podwykonawców, więc nie można było oceniać pracy zatrudnionych tam lekarzy, po drugie oddział generował ogromne straty, a racjonalnie gospodarząc mógł się zbilansować lub nawet mieć nadwyżki. Kompletujemy obecnie kadrę.

Wrócą ortopedzi, którzy "uciekli" do szpitala w Grodzisku?

Rozmawiamy z nimi.

Kto będzie szefem?
Jeszcze nie wiemy. 1 kwietnia ortopedia wraca jednak do szpitala.

Co jeszcze jest priorytetem?
Dużym problemem, z którym musimy się zmierzyć, jest utrata przez oddział ginekologiczno-położniczy drugiego stopnia referencyjności. Tymczasem "jedynka" oznacza mniejsze wpływy i redukcję zatrudnienia. Musimy podjąć decyzję, czy do "dwójki" wracamy aktywnie i krótko, czy w dłuższym okresie czasu. Konieczne są też remonty. Większość oddziałów dalece nie spełnia wymogów XXI wieku. Choćby stary blok operacyjny - wygląda dokładnie tak, jak zapamiętałem go 25 lat temu. Docelowo chciałbym, aby wszystkie wyglądały tak, jak wyremontowana chirurgia czy pracownia diagnostyki obrazowej.

Najgorszy jest chyba wewnętrzny...

Owszem. Pomyślimy i nad nim. Szpital ma duże powierzchnie do wykorzystania, ponad 2 tys. mkw. Niektóre oddziały będzie można albo poszerzyć, albo wręcz przenieść. Tym bardziej, że wkrótce NFZ lub resort zdrowia wyda rozporządzenie, że dostęp do szpitalnych łóżek musi być z trzech stron. Myślę o wstawieniu automatów z kawą, uruchomieniu sklepiku, może jakiegoś minibaru. Dlaczego do tej pory tego nie było?

Skąd na to wszystko pieniądze?
Będziemy pozyskiwać środki zewnętrzne, w tym unijne. Myślę o współpracy z profesjonalną firmą, która się tym zajmie. Ponieważ tego typu firmy pracują na zasadzie prowizji, budżet szpitala na tym nie straci.

W swojej wizji szpitala wymienia Pan trzy etapy: naprawczy, właściwej restrukturyzacji szpitala oraz rozwoju placówki.

O dwóch pierwszych już mówiłem, więc teraz powiem o rozwoju. Planów mam mnóstwo, ale rok 2014 będzie jeszcze okresem zaciskania pasa. Musimy wyjść na prostą, i to jest warunek podstawowy. Dopiero później będziemy myśleć o inwestycjach. Zgodnie z zamierzeniami Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi skierniewicki szpital stawia na chirurgię onkologiczną, radio- i chemioterapię oraz onkohematologię. To są dziedziny, w których będziemy się rozwijać. Ale ja chciałbym pójść jeszcze dalej i zaproponować pacjentom wysokospecjalistyczne konsultacje. Korzystając ze swoich kontaktów w środowisku akademickim chciałbym ściągnąć do Skierniewic wybitnych profesorów, którzy raz czy dwa razy w tygodniu przyjmowaliby pacjentów. Ci nie czekaliby już w długich kolejkach i nie musieli jeździć do Łodzi czy Warszawy.

Jak ocenia Pan rządy swojej poprzedniczki, dyrektor Grażyny Krulik?

Kłopoty szpitala zaczęły się w 2011 roku, kiedy wartość kontraktów obniżono na ponad 4 mln zł. W tym czasie NFZ był winny za szpitalne nadwykonania około 1,5 mln zł i pani dyrektor zdecydowała iść do sądu, by je odzyskać. Moim zdaniem to spowodowało konsekwencje, które odczuwamy i dzisiaj. Priorytetem jest zawsze kontrakt, o nadwykonania można powalczyć później! Ja wiem, że NFZ jest jedną z najbardziej znienawidzonych instytucji w kraju, ale ja zawsze będę bronił NFZ, gdzie tyle lat przecież pracowałem, bo ktoś musi gospodarować finansami służby zdrowia.

Broni Pan tego funduszu?
Tak. Jeśli jakiś dyrektor mówi, że byłby dobrym szefem szpitala, gdyby nie NFZ, to uważam, że brak mu kompetencji i nie jest profesjonalistą. Jako dyrektor zgadzam się na warunki pracy w tym systemie. Z NFZ nie idzie się do sądu, tylko negocjuje i rozmawia.

Podkreśla Pan również, że chce poprawić wizerunek szpitala.

Od jakiegoś czasu o szpitalu mówiło się jedynie źle, choć działo się i dzieje nadal wiele pozytywnych rzeczy. Wkrótce zostanie uruchomiony adres mejlowy, na który pacjenci będą mogli przesyłać swoje skargi i zażalenia. Trafią one bezpośrednio do mnie i będą wnikliwie rozpatrywane. To pacjenci muszą wskazać słabe strony szpitala.

Ale pacjenci będą mogli spotykać się i z Panem?
Oczywiście. Poprzednia dyrekcja przyjmowała skargi pacjentów jedynie w środy i to niecałą godzinę. Od razu to zmieniłem -kierownik Działu Organizacji i Nadzoru będzie przyjmowała pacjentów z ewentualnymi uwagami codziennie w godzinach od 7.30-15.30, ale drzwi mojego gabinetu są też cały czas otwarte.

Podajemy kontakt mejlowy do dyrektora Jacka Sawickiego:
[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto