- Co z tego, że mamy 1500 km nowych dróg, skoro sytuacja znacząco się nie poprawia, bo kierowcy traktują je jak tory wyścigowe - mówi Radosław Stępień, wiceminister infrastruktury. - Największy problem stanowi akceptacja dla przekraczania prędkości i znacznie wyższa niż w innych krajach tolerancja dla niebezpiecznych zachować na drodze - uważa Stępień.
Wiadomo, że nie są to puste słowa. Kampanię poprzedziły badania opinii publicznej - nie - napawające optymizmem. Okazało się, że według 65 proc. Polaków - przekraczanie prędkości jest powszechnie akceptowane, a jazda z prędkością 10-30 km/h ponad limit wydaje im się całkowicie bezpieczna. Są też badania pokazujące, że ze wszystkich Europejczyków to właśnie Polakom duża prędkość sprawia największą przyjemność.
Jak szybko jeździ się po naszych drogach? W Piotrkowie policjanci złapali 34-latka, który rozpędził swoje audi do 204 km/h. Na autostradzie A2 mężczyzna gnał 205 km/h. W woj. łódzkim przyczyną aż 26 proc. wypadków była nadmierna prędkość. Tylko w 2010 r. szybkość zabiła na drogach regionu 70 osób. 1152 zostały ranne.
Z roku na rok rośnie liczba mandatów, choć to można wy-tłumaczyć również rosnącą liczbą kontroli. W 2008 r. w Łódzkiem wystawiono 66 tys. mandatów za przekroczenie prędkości, w 2009 - 124 tys., a w 2010 - 132 tys. Z 5,6 tys. do 11,3 tys. wzrosła liczba złapanych na przekroczeniu prędkości o przynajmniej 50 km/h.
Niedawno NIK opublikowała raport, którego główna teza brzmiała: fatalny stan dróg główną przyczyną wypadków. W raporcie dużo było o drogach, a mało o wypadkach. Dlatego od razu podniosły się głosy ekspertów, że to teza fałszywa, a najgorsza jednak jest prędkość i inne błędy ludzkie. W ten sam sposób przekonywało Ministerstwo Infrastruktury, podobnie uważa część kierowców: - Kiedy wyremontowano drogę między Bełchatowem i Pabianicami, od razu, w ciągu tygodnia, doszło tam do trzech poważnych wypadków - mówi pan Arkadiusz, kierowca z Bełchatowa.
Szybkiej jeździe sprzyja łagodny taryfikator mandatów. Za wariacką jazdę możemy dostać najwyżej 500 zł kary. Na całym świecie prawo jest dużo bardziej surowe. W Szwajcarii nie ma górnej granicy, mandat zależy od wysokości zarobków. Pewnemu Szwedowi, który jechał tamtejszą autostradą 290 km/h groziła kara... miliona franków ( 3 mln zł). We Francji mandat za prędkość może sięgnąć 1500 euro (6 tys. zł), a jeśli to nie jest pierwszy raz - prawie 4 tys. euro.
Może więc zmiana przepisów pozwoliłaby radykalnie zmniejszyć liczbę ofiar na polskich drogach? Na razie musimy się zadowolić akcjami. Oprócz Ministerstwa Infrastruktury, swoją imprezę szykuje też Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. 24-26 czerwca odbędzie się "Weekend bez ofiar". W miastach mają się odbyć pikniki, podczas których będą prezentowane symulacje wypadków i pokazy akcji ratowniczych. Będzie można poćwiczyć na symulatorze jazdy. Chętni mogą się skusić na próbę dachowania.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?