18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fałszywy ksiądz w Skierniewicach

Agnieszka Kubik
fot. KMP w Skierniewicach
Arturowi C. trudno odmówić fantazji. Z jednym z parafian dwukrotnie wypił po piwie, po domach biegał z Pismem Świętym Świadków Jehowy, a przedstawiał się jako "Klechowski"

Artur C., 36-latek ze Skierniewic, został oskarżony przez prokuraturę o podszywanie się pod księdza i osiągnięcie z tego tytułu korzyści majątkowych. Artur C. przyznał się do zarzucanych mu czynów. Stwierdził, że w efekcie "kolędy" w kilku domach w rejonie ulicy Rawskiej i Budowlanej udało mu się zebrać około stu złotych, za które kupił chleb, kiełbasę oraz piwo.

- Chciałem tylko wyłudzić pieniądze - wyjaśnia oskarżony. - Czarną sukienkę, taką za kolana, wziąłem od matki, a koloratkę zrobiłem z papieru. Wziąłem też Pismo Święte Świadków Jehowy, bo innego w domu nie miałem. Chodzę zresztą na ich spotkania, bo interesuję się ich nauką.

Artur C. to recydywista, za rozbój, znęcanie się oraz kradzieże przesiedział w sumie za kratkami 14 lat. - W zasadzie siedzę od 1997 roku, od kiedy skończyłem 20 lat - przyznaje.
Ostatnio miał jednak pracę, zarabiał 1.300 zł. Mężczyzna postanowił jednak dorobić, i to w dość nietuzinkowy sposób.

Ostatniego dnia stycznia przebrał się za księdza i wykorzystując wiedzę, że w tym dniu kapłani z parafii św. Stanisława chodzą po kolędzie, wszedł im w paradę.
78-letnia parafianka zeznaje: Do domu przyprowadził mi go sąsiad, który powiedział "Ksiądz przyszedł". W mieszkaniu ów ksiądz sam zapalił świeczki, a ja wlałam wodę święconą. Nie zaczął od modlitwy, tylko od razu zaczął święcić mieszkanie kropidłem. Potem wyjął z torby jakąś księgę i zaczął czytać modlitwę dla... niedowidzących. Trochę mnie to zdziwiło. Mam słaby wzrok, ale zauważyłam, że sutanna nie miała z przodu guzików, zwróciłam mu też uwagę, że zachowuje się inaczej niż księża.

Gdy zobaczył czajnik, poprosił o zrobienie kawy. Powiedział, że pójdzie jeszcze do dwóch domów, a jak wróci, to ją u mnie wypije. Wrócił jednak bardzo szybko i z torby wyjął kawę Tchibo. Sam ją wsypał, a ja zalałam wrzątkiem. Zalewając zauważyłam, że wykonał taki ruch, jakby sięgał po coś do kieszeni sutanny, dlatego tej kawy z nim nie piłam. Pytał dlaczego, więc powiedziałam, że jest za gorąca i za mocna. Musiałam wyjść do toalety. Gdy wróciłam, "ksiądz" bawił się moim telefonem komórkowym. Poprosił o numer telefonu. Dałam. W kopercie, na ofiarę, dostał 20 złotych. Dwa dni później zadzwonił i zapytał, czy może przyjść. Powiedział, że jak ode mnie wyszedł, to go okradziono i teraz nie ma jak wrócić do Niepokalanowa, gdzie mieszka. Zgodziłam się. Jak przyszedł, to poczęstowałam go bigosem, bo akurat miałam, wypił też herbatę. Dałam mu 20 złotych. W sumie jestem stratna 40 złotych.

Wcześniej Artur C. był u sąsiada 78-latki, bezrobotnego mężczyzny. - Woda nie była święcona, więc poprosiłem księdza, by ją poświęcił - zeznaje mężczyzna. - Ksiądz się zgodził i coś tam powiedział nad tą wodą. Poprosił, aby podać mu swój numer telefonu, to odwiedzi mnie w niedzielę. Dałem mu 10 złotych na ofiarę, a on je wziął i powiedział, żebym kupił piwo dla siebie i dla niego. To poszedłem i kupiłem. Wypiliśmy, a potem zaprowadziłem go do sąsiadki. Jak wrócił, to dał mi na piwo. Znów poszedłem i kupiłem. Następnego dnia rano zobaczyłem, że nie mam telefonu komórkowego, wartego 77 złotych. Uważam, że to ten ksiądz mi go ukradł.

U innej kobiety, 46-letniej, nie było już tak łatwo. Kobieta od początku miała wątpliwości co do wiarygodności "księdza", gdyż czuć było od niego woń alkoholu. Poza tym nie miał komży i stuły, a gdy syn podał zeszyt do religii, to nie miał nawet długopisu, żeby się podpisać. - Mojemu synowi mówił, że będzie z niego dobry ksiądz, a córce, że będzie dobrą zakonnicą, a gdy zapytałam go o nazwisko, odparł "Klechowski" - zeznaje kobieta, która nie wsparła go żadną ofiarą.

Z kolei u 69-letniego sąsiada dostał 50 złotych. Małżeństwo też miało jednak wątpliwości co do wiarygodności kapłana. 69-latek wyszedł nawet za Arturem C. i zaczął go śledzić. Zauważył, że w ulicy Koszarowej mężczyzna się przebiera. Zadzwonił wtedy do córki, a ta do księdza proboszcza Grzegorza Gołąba, który potwierdził, że do kolędy nie został oddelegowany żaden ksiądz spoza parafii. Już było wiadomo, że po kolędzie chodzi oszust podszywający się za kapłana.

Artur C. chce się poddać karze w zawieszeniu. Jako recydywista nie może jednak na to liczyć, tym bardziej, że jego fantazja poszła jeszcze dalej i pozwoliła mu się podszywać - w tym samym mniej więcej okresie - pod kontrolera w autobusach MZK. Nie był jednak w tej roli dość przekonujący, gdyż ludzie widząc niezdarnego kanara, zawiadamiali policję. MZK zgłosił sprawę do prokuratury.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto