- Sam jestem kierowcą i nie chciałem nikomu robić kłopotów - mówi Robert Antosik. - Wiem, że każdemu może się zdarzyć chwila nieuwagi. Ja cieszyłem się, że przeżyłem.
Pan Robert zmienił jednak zdanie, kiedy dolegliwości powypadkowe nie dawały o sobie zapomnieć. Na domiar złego stan zdrowia się pogarszał, a pracodawcy nie chcieli słyszeć o pracowniku z chorobami.
- Wydawało mi się, że to nic poważnego - wyznaje pan Robert. - Ale tak mnie ten wypadek zrujnował, że nie stać mnie nawet na środki przeciwbólowe. Musiałem prosić o pomoc siostrę.
Robert Antosik przypomniał sobie o wizytówkach firm. Na początku miał opory, ale kiedy dowiedział się, że to nie konkretny kierowca będzie płacił, tylko jego ubezpieczyciel, postanowił zawalczyć o swoje. Z jedną z firm podpisał umowę. Na razie czeka na rozstrzygnięcie.
W ostatnich miesiącach na rynku pojawiło się wiele firm, które obiecują pomoc w uzyskaniu odszkodowania. Wpisy agentów proszących o kontakt można przeczytać na portalach internetowych. Pojawiają się w treści komentarza pod niemal każdą informacją o wypadku.
"Pomagamy osobom poszkodowanym w wypadkach, bezpłatnie pomożemy uzyskać odszkodowanie" - pisze Tomasz i podaje nr tel. komórkowego.
"Rodzinę lub przyjaciół osób poszkodowanych w wypadkach proszę o kontakt" - zachęca Beata i też podaje telefon.
Kiedy tam dzwonimy, podając się za osobę bliską ofierze wypadku, pan Tomasz jest bardzo współczujący. Rozumie naszą stratę, a jednocześnie, choć od wypadku minęło zaledwie kilka godzin, zna wiele szczegółów, łącznie z imieniem, nazwiskiem, wiekiem i miejscem zamieszkania ofiary.
- Jesteśmy po to, by pomóc uzyskać odszkodowanie - mówi Dominik Lipka z jednej z firm odszkodowawczych. - Jeśli ktoś może uzyskać odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu lub mieniu albo gdy stracił w wypadku bliską osobę, dlaczego nie miałby z tego korzystać? - pyta.
Trudno nie przyznać racji. Tym bardziej, że sumy gwarantowane na samochodowych polisach robią olbrzymie wrażenie. Gwarantowana szkoda na osobie w zależności od ubezpieczyciela wynosi od 500 tys. euro do 1,5 mln euro. Szkody na mieniu są mniej wyceniane, ale też w oczach roi się od zer.
- To są sumy gwarantowane, ale polskie realia są nieco inne - zastrzega jeden z agentów. - Za złamaną na zaśnieżonym chodniku nogę można wywalczyć ok. 40 tys. złotych. Za śmierć w wypadku bliskiej osoby nawet pół miliona złotych. Ale każda sprawa jest rozpatrywana indywidualnie.
Skąd się biorą takie kwoty, skoro ludzie poszkodowani w wypadkach zazwyczaj nie mają pieniędzy na leczenie?
- 80 proc. ludzi nie wie, że takie odszkodowanie mu się należą - stwierdza przedstawiciel firmy oferującej pomoc w uzyskaniu pieniędzy. - A firmy odszkodowawcze z własnej woli nie wypłacą pieniędzy. Poszkodowani w wypadkach ludzie boją się gigantów ubezpieczeniowych. Nie chcą stawać z nimi w sądzie. Taka walka też przecież kosztuje.
Firmy odszkodowawcze robią to za nich. W ogłoszeniach podają, że pomogą za darmo, ale w rzeczywistości z każdym chętnym podpisują umowę. Od uzyskanego odszkodowania biorą od 10 do 25 procent.
Firmy odszkodowawcze od 2006 roku wyrastają jak grzyby po deszczu. Według Polskiej Izby Odszkodowań w kraju jest już ich około tysiąca. Andrzej Kesling, wiceprezes PIO stwierdza, że ich wysyp jest wynikiem potrzeb rynku.
- Gdyby firmy ubezpieczeniowe zachowywały się wobec poszkodowanych solidnie i uczciwie, to nie nastąpiłby taki rozkwit firm pośredniczących - uważa Andrzej Kesling.
Skoro firm jest tak dużo, na co trzeba uważać, żeby nie dać się oszukać i po raz kolejny nie stać się ofiarą?
- Można skontaktować się właśnie z nami - zachęca wiceprezes Polskiej Izby Odszkodowań. - Jesteśmy rozeznani w rynku i podpowiemy, na które firmy należy uważać. Nam także zależy na eliminacji nieuczciwych firm.
Ale co robić, gdy firmy odnajdują nas jeszcze w szpitalu i zachęcają do podpisania umowy na gorąco, jeszcze na szpitalnym łóżku?
- Należy ze zrozumieniem czytać umowę, która połączy nas z kancelarią - przestrzega Krystyna Krawczyk, dyrektor Biura Rzecznika Ubezpieczonych. - Można w niej często spotkać zapisy niezrozumiałe dla przeciętnego klienta, gdyż ich autor użył języka prawno-ubezpieczeniowego.
Takiej umowy lepiej nie podpisywać zbyt pochopnie.
- Zrezygnujmy ze współpracy z firmą, która nie chce nam dać czasu na zastanowienie się i konsultacje umowy, np. z prawnikiem czy z miejskim rzecznikiem konsumentów lub rzecznikiem ubezpieczonych - radzi Krawczyk.
Spośród wszystkich wypłaconych odszkodowań, 70 proc. stanowiły te, które wywalczyły firmy odszkodowawcze.
Z kolei na tysiąc działających firm, tylko 100 jest zrzeszonych w Polskiej Izbie Odszkodowań. Jak wybrać tę rzetelną? Czy można prosić o pomoc policję?
- Na wniosek firmy, która podaje dokładne informacje o zdarzeniu i dane pokrzywdzonego, często wraz z jego pełnomocnictwem, potwierdzamy jedynie, że takie zdarzenie miało miejsce - zastrzega Artur Bisingier, rzecznik skierniewickiej policji. - Jest to rutynowe działanie. Na tym nasza rola się kończy.
Rzecznik ubezpieczonych też nie ma recepty na uniknięcie oszustów.
- Nie ma specjalnych przepisów normujących działalność firm odszkodowawczych - mówi Krystyna Krawczyk. - Dlatego ta forma działalności pomocowej, świadczona głównie w imieniu i na rzecz konsumenta, dla zachowania minimum ich bezpieczeństwa, powinna zostać ujęta w ramy prawne.
Takie rozmowy w rządzie już co prawda się odbywają, ale na razie żadnych konkretów nie ma.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?