Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Parę kropel zmieniło życie pielęgniarki

Agnieszka Kubik
Na ogół nie zdajemy sobie sprawy, jak trudna, ciężka i niebezpieczna może być praca pielęgniarki
Na ogół nie zdajemy sobie sprawy, jak trudna, ciężka i niebezpieczna może być praca pielęgniarki Agnieszka Kubik
Pielęgniarka opryskała rzekomo inną pielęgniarkę płynem, w którym znajdowały się narzędzia używane do leczenia pacjenta z wirusem HIV i HCV. Została zwolniona dyscyplinarnie.

O tym, jak trudna, odpowiedzialna i niebezpieczna jest praca pielęgniarki można się przekonać śledząc sprawę, jaka toczy się obecnie przed skierniewickim sądem pracy. Starsza pielęgniarka Iwona K. wniosła pozew przeciwko Wojewódzkiemu Szpitalowi Zespolonemu, który zwolnił ją dyscyplinarnie z pracy. Kobieta domaga się ponad 8 tys. zł tytułem odszkodowania za niezgodne z prawem rozwiązanie umowy o pracę, a w przypadku uwzględnienia tego roszczenia o wydanie nowego świadectwa pracy. - Mając "dyscyplinarkę" nikt mnie nigdzie nie przyjmie do pracy w charakterze pielęgniarki, a to oznacza dla mnie koniec kariery zawodowej - mówi Iwona K.

Poszło o zdarzenie, które miało miejsce 8 czerwca tego roku. Każda ze stron sporu relacjonuje je nieco inaczej. Wiadomo jednak, że tego dnia pielęgniarki opiekowały się przebywającym na OIOM-ie pacjentem będącym nosicielem wirusa HIV i HCV. Iwona K. zeznaje, że uczestniczyła przy zakładaniu mu dojścia tętniczego. - Po wyrzuceniu igieł użyte narzędzia zostały umieszczone w kuwecie z płynem dezynfekującym. Ponieważ kuweta nie była opisana i nie było pewności, czy tam istotnie znajduje się wspomniany płyn, trzeba było go wymienić - zeznaje. - Wyjęłam więc narzędzia z kuwety i dokładnie wypłukałam pod bieżącą wodą. W tym czasie inna pielęgniarka, Maria W., nalała do drugiej kuwety kilka litrów płynu. Włożyłam do niego opłukane narzędzia, a wtedy Maria W., pocierając zabezpieczoną lateksową rękawiczką ręką policzek, powiedziała: "Opryskałaś mnie". Myślałam, że żartuje, bo niczego nie zauważyłam, niemniej przeprosiłam ją. Maria W. poszła do pielęgniarki oddziałowej i powiedziała o zdarzeniu. Natychmiast zostałam odsunięta od pracy. Wróciłam do domu, a 20 czerwca otrzymałam wypowiedzenie z pracy - zeznaje Iwona K.

Skierniewicki szpital uznał, że Iwona K. w sposób niedbały, nie zachowując należytej staranności i zasad epidemiologicznych, wrzuciła skażone narzędzia do kuwety, powodując rozpryśnięcie płynu na inną pielęgniarkę, przez co naraziła ją na zakażenie. W tej sprawie toczy się też postępowanie przed Okręgowym Rzecznikiem Odpowiedzialności Zawodowej.

O tym, że błahy z pozoru incydent mógł spowodować daleko idące konsekwencje, może jednak świadczyć zdarzenie, jakie miało miejsce dwa dni wcześniej.
6 czerwca inna pielęgniarka z OIOM-u została opryskana płynami ustrojowymi pacjenta z wirusem HIV i HCV. Kobieta natychmiast została wysłana do szpitala zakaźnego do Łodzi, gdzie zastosowano wobec niej leczenie profilaktyczne. Trwało ono miesiąc i kosztowało kilka tysięcy złotych, a jak czytamy w aktach, do końca nie było określone, kto ów koszt poniesie.
- To też w sumie powinno być potraktowane jako nieprzestrzeganie zasad epidemiologicznych, a jednak wobec tej pielęgniarki nie została zastosowana żadna kara - zauważa Iwona K.

Pielęgniarka Maria W. jest załamana całym wydarzeniem. Twierdzi, że sprawa spędza jej sen z powiek tym bardziej, że przecież swoim postępowaniem nie chciała zaszkodzić koleżance z oddziału.
- Poszłam do siostry oddziałowej nie na skargę, tylko dlatego, że zdenerwowałam się i przestraszyłam, gdyż dwa dni wcześniej była podobna sytuacja - mówi Maria W. - Chciałam się upewnić, co mam robić. Zostałam zresztą skierowana do Łodzi, gdzie stwierdzono, że HIV nie byłabym w stanie się zarazić, a na HCV nie ma profilaktyki. Przeżywam obecnie ogromny stres, bo nie jest mi obojętne, że Iwona straciła pracę.

W trakcie sprawy wyszło na jaw, że obie siostry nie były należycie chronione odpowiednim ubiorem. Grażyna Majkowska, naczelna pielęgniarka szpitala twierdzi też, że Iwona K. powinna wcześniej przygotować kuwety do dezynfekcji, ponadto nie powinna przechodzić z narzędziami do innej sali.
Potwierdza to oddziałowa Agnieszka Filipek, która wspomina, że weszła na salę skontrolować kuwety i zauważyła, że narzędzia leżą w wodzie.
- Zapytałam, kto to zrobił, wtedy Iwona K. powiedziała, że ona - mówi Filipek. - Poprosiłam, by przygotowała środek dezynfekujący, ale ona się obruszyła i powiedziała, że nic wielkiego się przecież nie stało. Wtedy Maria W. poczuła się do obowiązku i zaczęła przygotowywać środek.

Szpital podkreśla też, że zachowanie Iwony K. stwarzało duże zagrożenie epidemiologiczne. - Od profesjonalistki wymaga się więcej - podkreśla.
Powódka Iwona K. twierdzi, że też nie śpi nocami. - Nigdy nie przeżywałam takiego stresu - mówi. - Do zakończenia sprawy nie chcę się jednak wypowiadać.

*Dane Marii W. zostały zmienione.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto